Miało być pięknie. Najpierw lot do Monachium, tam raptem pięć godzin czekania, potem jeszcze dwie godziny bujamy w chmurach i jesteśmy. Niestety, pogoda w Alpach bywa kapryśna. Zamiast w Bolzano lądujemy więc w Weronie, zamiast do nowiutkich Audi wsadzają nas do zwykłego busa. Gdy docieramy na miejsce, jest za późno na jazdy. Zamiast dwóch pozostaje mi dzień na przygodę z nowym Audi.
Słońce z trudem przedziera się przez zachmurzone niebo. Mijam rządek identycznych aut. Zaraz, a gdzie Allroady? Bo widzę same A6 Avanty... Nie! Plastikowe nakładki na błotniki, progi i zderzaki, no i znaczek "allroad" na klapie rozwiewa wątpliwości. Na tym koniec wizualnych różnic - Avant i Allroad wyglądają jak bliźnięta jednojajowe w rodzinach zastępczych: rysy te same, inne detale ubioru. Może to i dobrze? Przede mną bez dwóch zdań jedno z ładniejszych Audi ostatnich lat. Nieco muskularne, nieco eleganckie, całkiem praktyczne. A ten chromowany grill? W żadnym modelu nie był tak fotogeniczny. Cudo!
Audi montuje w Allroadach cztery silniki. Na razie daruję sobie diesle, bo znudził mi się warkot TDI o poranku. W odstawkę idzie zatem trzylitrowy V6 TDI o mocy 233 koni i jego nieco słabszy, 2,7-litrowy brat (180 KM).
Rozpoczynam od wersji 3.2 z widlastą benzynową "szóstką" o takiej właśnie pojemności. Pod ręką - dźwignia manualnej skrzyni 6-biegowej (w opcji 6-biegowy automatyczny Tiptronic). Wyjazd z parkingu, ustawienie nawigacji, kilka kilometrów po miasteczku i dalej w drogę. Oczywiście po asfalcie.
Przez cały czas wydaje mi się, że Allroad cierpi na tę samą chorobę co bardziej terenowe Audi Q7 - jest nieco ociężały. Dane techniczne wyprowadzają mnie jednak z błędu. Nie wypada narzekać na przyspieszenie 7,2 sekundy do setki i prędkość maksymalną 242 km na godzinę! Teraz żałuję, że nie wywalczyłem do najmocniejszego Audi z silnikiem V8 4,2 l. Tamten ponoć przyspiesza do setki w 6,3 sekundy - niemal sekundę szybciej niż poprzednik. No, no, jak na uterenowione kombi... Zostawia w tyle nawet nowego Focusa ST. W dodatku te 350 koni i 440 Nm według producenta pochłania tylko 11,2 litra na sto kilometrów. Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Po stu kilometrach jazdy słabszym benzyniakiem wskazówka 80-litrowego baku opadła o jedną czwartą.
Komfortowo, pewnie, dynamicznie - tak jedzie po asfalcie. Poza nim też nie traci rezonu. Stały napęd wszystkich kół ze zmiennym rozdziałem momentu obrotowego między osie (Torsen), samoblokujący, centralny mechanizm różnicowy, wielowahaczowe zawieszenie z pneumatycznymi miechami, regulacją prześwitu... ma wszystko to co Q7. Łącznie z opcjonalną regulacją siły tłumienia amortyzatorów. W normalnych warunkach najlepiej sprawdzają się tryby Comfort i Dynamic. Na szutrach i leśnych drogach - Allroad. Pozostaje jeszcze tryb Automatic, w którym komputer sam dobiera prześwit i siłę tłumienia amortyzatorów do aktualnych warunków.
Nadwozie można podnieść nawet 6 centymetrów. Przy standardowym prześwicie 18,5 cm pozawala to pokonać mniejszy rów czy grubszą kłodę. Uznając jednak, że nikt o zdrowych zmysłach nie jeździ po wertepach szybko, powyżej 40 km/h komputer obniża zawieszenie do pozycji wyjściowej.
Tor terenowy raczej sobie daruję, widząc zdegustowane miny kolegów, którzy właśnie zeń wrócili. - To po prostu kawałek pofałdowanej, szutrowej drogi - mówi jeden z nich. - Żadna trudność dla Allroada.
Wracam więc do oględzin auta. Nowy Allroad jest, rzecz jasna, większy od poprzednika: o ponad 12 centymetrów dłuższy i o centymetr szerszy. Ma też blisko osiem centymetrów większy rozstaw osi. Jedną z konsekwencji jest przyrost przestrzeni bagażowej o 110 l, co daje 565 l przed złożeniem tylnych siedzeń i 1660 l po ich złożeniu.
Wnętrze nie zaskakuje niczym. Materiały są oczywiście znakomite - skóra i drewno - wykonanie także. Ale to wszystko było już w Avancie. Kilka aluminiowych wstawek i nowe kolory tapicerki to za mało, by kabina Allroada nabrała indywidualności.
Audi Allroad 3,2 FSI Quattro
kompendium
Miłe dla oka nadwozie, pneumatyczne zawieszenie, staranne wykończenie wnętrza, wygodne fotele, bardzo dobre osiągi
Nadmierne podobieństwo do Avanta, elektroniczny hamulec ręczny, elektryka foteli i kierownicy tylko za dopłatą
Allroad świetnie wypełnia lukę między wielkim Q7, a dużym Avantem. Coś w sam raz dla zamoznych grzybiarzy, wedkąrzy czy zapalonych karawanigowców. W luksusowym wnętrzu można podróżować wygodnie i daleko. Jeszcze lepiej nadaje się do tego Q7 - tańsze od Allroada o 1300 euro!