• Link został skopiowany

Kolejne polskie miasto chce mieć podziemną kolej. Przygląda się inwestycjom w Łodzi, Katowicach i Krakowie

Wrocław wraca do pomysłu budowy podziemnej kolei miejskiej. Wraca, bo taka koncepcja pojawiła się w historii metropolii już co najmniej trzykrotnie. Do tej pory z planów nic nie wyszło. Jak będzie zatem tym razem?
Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl

Po raz pierwszy pomysł budowy metra we Wrocławiu narodził się w 1934 r. To miał być kolejny krok rozwojowy w historii komunikacji miejskiej, która funkcjonowała tu od 1840 r. W latach 30. XX wieku jednak rada Breslau odrzuciła plan kolejki podziemnej. Powodem stały się trudne warunki geologiczne. Do pomysłu wróciły władze PRL-u w latach 70. Wtedy jednak również został on porzucony. Powód? Bo miasto w zbyt wielu punktach przecina się z Odrą.

Zobacz wideo 10 sekund do utraty prawa jazdy. Kierowcę czeka ponowny egzamin

W 2011 r. naukowcy uznali, że Wrocław jest idealny do budowy metra

To, co nie było możliwe przed wojną i w PRL-u, dziś nie stanowi przeszkody. Jak informuje serwis TuWrocław, miasto w 2011 r. zamówiło ekspertyzę naukowców dotyczącą możliwości budowy podziemnej kolei. I okazało się, że Wrocław jest do tego... idealny. Wody gruntowe sięgają bowiem zaledwie 7 metrów w głąb ziemi. To oznacza, że pociągi poruszałyby się jakieś 20 do 25 metrów pod ziemią pośród miękkiej warstwy gliny i iłów. Naukowcy w swojej opinii poszli jednak dalej. Wycenili nawet budowę pierwszej linii. Ta miałaby kosztować od 10 do nawet 20 mld zł. Złotych w wartości sprzed prawie półtorej dekady oczywiście.

Według ówczesnych analiz metro we Wrocławiu miałoby 34 km długości. Na taki dystans składałyby się 34 przystanki. Czemu projekt utknął w tym punkcie? W dużej mierze to kwestia referendum. 53,3 proc. mieszkańców nie chciało, aby w ich mieście budowana była podziemna kolej komunikacyjna.

Temat metra powraca w 2025 r. Odpowiedź miasta? Jest jednoznaczna

Do trzech razy sztuka? We Wrocławiu raczej do czterech. Bo metro w tym mieście ponownie trafiło na tapet. Jak informuje transport-publiczny.pl, radni dyskutują nad możliwością budowy nitki łączącej północną część miasta z południową. To oznaczałoby połączenie dwóch skrajnych i prężnie rozwijających się osiedli z centrum miasta. To mogłoby pomóc w rozwiązaniu problemów komunikacyjnych mieszkańców tych rejonów. Pomysł brzmi sensownie, przy jego realizacji pojawia się jednak pewne "ale".

Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Jak wskazuje wiceprezydent Wrocławia – Michał Młyńczak, "największą poprawę dostępności komunikacji szynowej można zaobserwować przy etapie rozwoju infrastruktury kolejowej, polegającej na wzbogaceniu linii o nowe przystanki i wprowadzeniu efektywnie działającej kolei aglomeracyjnej." Do takich wniosków prowadziło studium naukowe z 2013 r. Metro oddzielone od dalszych inwestycji kolejowych stałoby się sierotą. Mało efektywną i wyjątkowo drogą sierotą, warto dodać.

Podziemna kolej, ale aglomeracyjna, a nie miejska. I to też w przyszłości

W chwili obecnej zatem Wrocław nie traktuje poważnie planu budowy metra. Skupia się na innym projekcie, a konkretnie budowie rozwiniętego systemu kolejowego. Ten może być dla metra alternatywą, dlatego stanowi kierunek planowania rozwoju przestrzennego.

Jednym z jego elementów może się stać oczywiście wprowadzenie pociągów pod ziemię. Nadal będą to jednak pociągi należące do spółek PKP, a nie osobny i miejski system komunikacji. Rozbudowa węzła kolejowego o kolejowy tunel podziemny byłaby bowiem dobrym uzupełnieniem sprawnie działającej kolei aglomeracyjnej. Dobrym, ale nadal mocno przyszłościowym. Bo dziś Wrocław myśli raczej nad wykorzystaniem potencjału infrastruktury już posiadanej. Chce polepszyć jej przepustowość. Dopiero później skupi się na kolejnych projektach. Pójdzie zatem tym samym tropem, co inwestycje w Łodzi, Katowicach i Krakowie.

Więcej o: