Takich projektów w historii było już wiele. Volkswagen zdominował rajdy WRC, potem jego miejsce zajął Hyundai. Mini z powodzeniem rywalizowało w zmaganiach przeprawowych, a za jego kółkiem mogliśmy zobaczyć Krzysztofa Hołowczyca. W zeszłym roku przyszedł czas na profesjonalny team Dacii, który w debiucie zwyciężył w Rajdzie Maroka. Tutaj warto jednak zauważyć, że to nie jest w pełni autorska konstrukcja koncernu. Za bazę dla tego diabolicznego pojazdu posłużył uznany w środowisku model firmy Prodrive. Napędza go syntetyczne paliwo, a możliwości są niemal niezmierzone.
O sukcesie zespołu decydują przede wszystkim ludzie. Ci odpowiedzialni za techniczne sprawy, a także ci fizycznie odpowiadający za prowadzenie i uczestnictwo w kolejnych zmaganiach na trasach na różnych kontynentach. Kilka razy mieliśmy okazję przyglądać się utytułowanym zawodnikom na Baja Poland i należy w tym miejscu przyznać, że to sport dla ludzi o stalowych nerwach. Do tego pełnych ambicji i niesamowicie wytrwałych. Na pustyni przyroda nie bierze jeńców. W najgorszej pozycji są motocykliści, bo zazwyczaj zdani tylko na siebie. To kierowcy, piloci, a często i mechanicy. W aucie jest nieco raźniej, bo leci z nami pilot, więc odpowiedzialność za wynik nieco się dzieli.
O tym, przed jakim testem stoją poszczególne ekipy, niech świadczy dystans na tegorocznym Rajdzie Dakar. Zespoły Dacia Sandriders musiały pokonać 7828 kilometrów po bezdrożach Arabii Saudyjskiej. Tym razem rywalizację na czwartym miejscu klasyfikacji generalnej ukończył duet Al-Attiyah/Boulanger. Z punktu widzenia grupy Renault, niezwykle istotne jest doświadczenie zdobywane na kolejnych odcinkach. Stosowane z powodzeniem technologie mogą w przyszłości trafić do seryjnych wozów koncernu.
Żaden sport samochodowy nie należy do tanich, a ten jest wyjątkowo kosztowny. Nie wiemy, ile dokładnie kosztowało zbudowanie Dacii Sandrider, ale zbliżone konstrukcyjnie auta to wydatek rzędu 1-1,5 miliona euro. Tutaj sytuacja przedstawiała się nieco łatwiej, bo wykorzystano model firmy Prodrive. W rumuńskim wozie klasyfikowanym według FIA w kategorii Ultimate T1+, mamy pod maską 3-litrowy motor Renault doładowany dwiema sprężarkami. Taki zestaw generuje moc 360 KM i maksymalny moment obrotowy o wartości 539 Nm. Stały napęd na obie osie jest na liście lektur obowiązkowych. Moment obrotowy przenosi na nawierzchnię 6-stopniowa wyczynowa skrzynia sekwencyjna, a o trakcję dbają 37-calowe opony BF Goodrich. To marka, która jest prawdziwą legendą w świecie off-roadu.
Wiele elementów nadwozia wykonano z lekkich kompozytów, by możliwe zoptymalizować masę własną. Skromne są też rozmiary tego przeprawowego potwora. 414 cm to zaledwie o sześć centymetrów więcej względem trzeciej generacji Dacii Sandero. Imponująca jest za to szerokość (229 cm) oraz rozstaw osi (300 cm).
Profesjonalna rywalizacja w terenie to sport dla twardzieli. W przypadku Dacii mogą mieć postać kobiety (Cristina Gutiérrez 33 lata), ale też 54-letniego Katarczyka Nassera Al-Attiyah oraz 51-letniego Francuza Sebastiana Loeba. Lista zwycięstw potwierdza, że wiek to tylko liczba. W tym krwawym sporcie decyduje wytrzymałość, kondycja psychiczna i fizyczna, a także odporność na stres. Są miejsca na pustyni, gdzie trudno o łączność satelitarną. Tam trzeba liczyć tylko na siebie, spryt i intuicję. Jeśli chcecie śledzić zmagania tych "wspaniałych kobiet i mężczyzn w swych jeżdżących maszynach", polecamy wyostrzyć odbiorniki na South Africa Safari Rally (18-24 maja), BP Ultimate Rally Raid Portugal (22-28 września) oraz na wieńczące sezon Rallye du Maroc (10-17 października). Będzie się działo!