Kto jeździ po polskich drogach, ten w cyrku się nie śmieje. Można tak sparafrazować stare powiedzenie. Na naszych trasach, czy to lokalnych, czy krajowych dochodzi często do tak dziwnych sytuacji, że powoli przestajemy na nie reagować. Jednak najnowszy wyczyn mężczyzny jadącego na dachu, którego nagranie zostało opublikowane na mediach społecznościowych i stało się viralem, dosłownie przyciągnęło zainteresowanie i postawiło pytania: gdzie i po co?
Najnowsze zdarzenie z trasy S8 w Warszawie, które rozlało się po internecie, to mężczyzna jadący na dachu samochodu. Ten karkołomny wyczyn możecie zobaczyć poniżej. I chociaż nagranie trwa zaledwie kilka sekund, to i tak wzbudziło wiele emocji.
Miejscem akcji, jak już zostało wspomniane była trasa S8, dokładniej na wysokości ulicy Marywilskiej w stronę Poznania. Widzimy mężczyznę, jak się okazało 35-latka, który podróżuje na dachu własnego samochodu. Co więcej, wskazuje mu drogę, w którą stronę ma jechać. Jednak pojazd, pomimo tego, że się porusza, to słuchać nie chce i uderza w bariery zabezpieczające. Efektem tego zdarzenia mężczyzna spada z auta i ląduje poza drogą. W tym czasie samochód spokojnie odjeżdża, kontynuując swoją podróż.
I tutaj mogłaby się zakończyć ta przygoda wolnego samochodu i nieodpowiedzialnego kierowcy, ale...
Według relacji świadków 35-latek po upadku rozebrał się i zbiegł z miejsca zdarzenia. Nago ruszył w dalszą drogę, po drodze wybijając szybę w napotkanym samochodzie. Ostatecznie przypadkowym świadkom udało się go zatrzymać w okolicach mostu Grota-Roweckiego, a następnie została wezwana policja. Co w tym czasie stało się z jego samochodem? Otóż wjechał w auto dostawcze.
Po przyjeździe policji mężczyzna przyznał się do zażywania narkotyków. Zanim jednak zdecydował się na akrobacje na samochodzie, miał doprowadzić do kolizji na ulicy Głębockiej.
Po przeprowadzeniu czynności i udzieleniu pierwszej pomocy medycznej kierowca został przewieziony do jednego ze stołecznych szpitali. Oby to go oduczyło tak nieodpowiedzialnej jazdy.