Mobilne fotoradary, czyli ukryte w nieoznakowanych pojazdach narzędzia kontroli prędkości, były przez lata wyjątkowo skuteczną bronią w walce z piratami drogowymi. W 2012 roku na polskie drogi trafiło ich aż 29, jednak z czasem zaczęto je wycofywać. We wrześniu 2024 roku serwis dziennik.pl informował, że działa już tylko 8 takich aut, a wkrótce znikną całkowicie.
Dla kierowców to dobra wiadomość, w końcu żadnych niespodzianek za zakrętem. - Urządzenia AD9C są systematycznie wycofywane z eksploatacji i liczba urządzeń będących w użyciu zmniejsza się z miesiąca na miesiąc. Obecnie zainstalowanych i użytkowanych w autach jest osiem urządzeń - mówił Wojciech Król z wydziału komunikacji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Mobilne fotoradary na przyczepkach stały się zmorą kierowców również w niemieckim powiecie Görlitz. Były ukrywane w nietypowych miejscach i tym samym generowały rekordowe wpływy z mandatów. Jednak ciągłe akty wandalizmu, w tym nawet zniszczenie trzech urządzeń, doprowadziły do decyzji lokalnych władz o rezygnacji z ich dalszego użytkowania. Rzecznik okręgu Kevin Schlei poinformował serwis radiolausitz.de, że "umowa dzierżawy wygasa z końcem kwietnia. W chwili obecnej nie ma planów zakupu nowego urządzenia". Dla wielu kierowców, szczególnie tych z przygranicznych terenów to powód do ulgi.
W Polsce każde urządzenie służące do pomiaru prędkości musi być poprzedzone odpowiednim znakiem, dzięki czemu kierowcy wiedzą o jego obecności. W Niemczech takich oznaczeń nie ma. Mobilne fotoradary mogą więc być ukryte i zaskoczyć kierowców w najmniej spodziewanych miejscach. To właśnie brak przejrzystości budził od lat największe kontrowersje. Wielu kierowców uważa, że lokalizacje tych urządzeń są dobierane nie dla bezpieczeństwa, lecz jedynie by zwiększyć wpływy z mandatów.
Co sądzisz o wycofaniu mobilnych fotoradarów z dróg? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.