• Link został skopiowany

Czy "śmierć zdejmuje buty" jak miękkie kapcie? "Stały równiutko na podłodze"

Dlaczego "śmierć zdejmuje buty"? W rozmowie o wypadkach drogowych niektórzy czasem wspominają ten wątek. Niektórzy wierzą, że jeśli podczas takiego wydarzenia spadną, to znaczy, że ktoś umarł. Jak jest naprawdę?
Wypadek (zdj. ilustracyjne)
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Jeśli widzimy kogoś po wypadku, naszą pierwszą myślą powinno być zadzwonienie po pomoc i udzielenie jej samodzielnie. To dobry odruch, jednak niektórzy uważają, że na nic się zda i jest już za późno. Chodzi o przypadek, gdy na stopach człowieka nie ma już butów, bo wylądowały gdzieś dalej.

Zobacz wideo Toyota CH-R+ Poznaliśmy z bliska nową elektryczną Toyotę

Dlaczego "śmierć zdejmuje buty"? To zwykły przesąd

Ratownik medyczny Piotr Jagodowski w rozmowie z portalem natemat.pl wyjaśnił, że buty, które spadają podczas wypadków, są zwykłym przesądem, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistości. - Ta sytuacja jest dość mało wysublimowaną (nazwijmy to) metodą, którą niektórzy świadkowie kierują się przy ocenie stanu poszkodowanego - wytłumaczył.

- Oczywiście musimy uwzględnić wiele czynników. Jednym z nich są same buty. Jeśli człowiek ma je bardzo mocno "przymocowane", powiedzmy solidnie zasznurowane buty trekkingowe za kostkę, to niezależnie od tego, jaką siłą zadziałamy, to nie spadną. Nawet jeśli będzie to olbrzymia energia kinetyczna towarzysząca potrąceniu pieszego przez samochód. Prędzej odpadnie wyrwana ze stawu (najczęściej kolanowego) kończyna dolna, niż spadnie ten przeklęty but - wyjaśnił. Okazuje się więc, że to, czy komuś spadły buty podczas wypadku, nigdy nie powinno być traktowane jako wyznacznik tego, czy człowieka uda się jeszcze uratować. A jakie zdanie mają inni świadkowie podobnych zdarzeń?

Wypadek. Zdjęcie ilustracyjne
Wypadek. Zdjęcie ilustracyjne Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl

Niektórzy świadkowie mają inne zdanie. To jak to w końcu jest?

Doktor Marek Dryja, ordynator oddziału ratunkowego Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu w rozmowie z nto.pl przyznał, że w ciągu wielu lat widział dziesiątki zdarzeń, w których ofiarom wypadków pospadały buty. - Pamiętam żołnierza, który zginął w wypadku. Jego ciało było straszliwie zmasakrowane, ale mimo wszystko fakt, że z nóg spadły mu wysoko sznurowane żołnierskie buty trudno racjonalnie wytłumaczyć - powiedział.

- Gdy przyjechaliśmy do pewnego wypadku, nawet nie zaskoczył nas fakt, że ofiara nie ma na nogach butów. Szokujące było to, że stały one równiutko na podłodze samochodu przed fotelem kierowcy - stwierdził zaś sierż. szt. Wojciech Prajs w rozmowie z tym samym portalem.

Czy wierzysz, że "śmierć zdejmuje buty"? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.

Więcej o: