Już w 2027 roku wygaśnie koncesja, którą państwo przyznało spółce Stalexport. W jej ramach przedsiębiorstwo odpowiada za utrzymanie trasy w należytym stanie, a także pobieranie opłat, które zasilają budżet państwa. Oczywiście spółka inkasuje dla siebie część środków. W obliczu zbliżającej się daty przekazania trasy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Stalexport remontuje w pośpiechu nawierzchnię oraz wykonuje wszelkie niezbędne prace wymagane w ramach podpisanej umowy. Jak jednak łatwo można zauważyć, nie chce szczególnie żegnać się z autostradą.
Jak zauważają przedstawiciele spółki, ruch na autostradzie w ciągu ostatnich 20 lat wzrósł trzykrotnie. Jak wynika z rachunków Stalexportu, w 2024 roku średnie dobowe natężenie ruchu na płatnym odcinku A4 Katowice-Kraków przekroczyło poziom 48 tys. pojazdów. W związku z tym przedsiębiorstwo chciałoby rozbudować autostradę o trzeci pas, tak by upłynnić ruch, a także odciążyć nieco nawierzchnię.
"Odcinek koncesyjny przejeżdża prawie 50 tys. pojazdów na dobę. Zdarzały się dni, kiedy ich liczba przekraczała 60 tys., sięgając nawet poziomu 68 tys. Na drodze mającej dwa pasy ruchu w każdą stronę! Przy takim natężeniu nie da się zarządzać ruchem tak, aby zachować parametry, których klienci oczekują od drogi autostradowej. Biorąc pod uwagę dalszy wzrost liczby pojazdów, rozbudowa autostrady o koleje pasy staje się niezbędna" - stwierdził Andrzej Kaczmarek prezes Stalexportu cytowany przez serwis wnp.pl. Jak dodaje, przejęcie trasy przez GDDKiA i związane z tym zniesienie opłat zaowocuje jeszcze większym zwiększeniem ruchu na i tak obciążonym już odcinku.
Co więcej, przedstawiciele Stalexportu tłumaczą potrzebę rozbudowy autostrady kwestiami obronności kraju. Podczas opracowywania umowy koncesyjnej nikt nie przewidział, że trasa będzie użytkowana jako korytarz transportowy na potrzeby wojska. Odcinek nie jest przystosowany do militarnych wymogów, przez co konieczna jest jego modernizacja. Na to jednak nie ma czasu. Koncesja wygasa już za dwa lata, a państwo nie planuje jej przedłużyć.
"Jeżeli chcemy budować i modernizować jeszcze więcej infrastruktury w Polsce, trzeba sięgać po potencjał i kapitał prywatny. Nie ma innej drogi. Formuła koncesyjna się sprawdza. Teraz jest czas, w którym należałoby o tym z powrotem rozmawiać" - zauważa prezes Stalexportu. Na ten moment jednak spółka nie złożyła GDDKiA formalnej propozycji rozbudowy trasy. Prowadzi jednak wstępne rozmowy w tej sprawie.
Jak wiadomo, wielu kierowców zarzuca spółce Stalexport, a także innym koncesjonariuszom płatnych odcinków autostrad, nadmierne łupienie kierowców. Ograniczeniu krytyki nie sprzyja jednak ciągłe podnoszenie opłat przez przedsiębiorstwa. Niedawno zarządca A4 ogłosił, że od 1 kwietnia wprowadzi kolejne podwyżki stawek za przejazd (w przypadku osobówek opłata wzrośnie z 16 do 17 zł). Spotkało się to już ze sprzeciwem samej GDDKiA. Dyrekcja oceniła zmianę jako niezasadną i uderzająca w kierowców i szeroko pojęty transport drogowy. Co więcej, zwróciła uwagę na kwestie potencjalnego pogorszenia się poziomu bezpieczeństwa na alternatywnych drogach, na które przeniesie się część ruchu z autostrady.
Szef Stalexportu odpiera zarzuty, tłumacząc, że jedynie 15 proc. z całej kwoty opłaty trafia do kieszeni spółki. Reszta to należności na rzecz skarbu państwa, a także wliczone w nią koszta utrzymania trasy i remontów. Jak wylicza spółka, w ramach umowy koncesyjnej w latach 2018-24 państwo otrzymało od niej 503 mln zł netto, a kolejne 504 mln zł wpłynęło do budżetu w postaci podatków VAT i CIT.