Każdy ma świadomość, że prawo jazdy może być zabrane między innymi za przekroczenie liczby punktów karnych, za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym, za jazdę pod wpływem alkoholu. Ale nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że kierowca może stracić swoje prawo jazdy bez wsiadania za kierownicę - wystarczy, że nie płaci swoich zobowiązań.
Jeśli spojrzymy na art. 5 Ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów punkt 3b, dowiemy się, że:
Jeżeli decyzja o uznaniu dłużnika alimentacyjnego za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych stanie się ostateczna, organ właściwy dłużnika:
1) składa wniosek o ściganie za przestępstwo określone w art. 209 uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz. U. z 2022 r. poz. 1138, z późn. zm.) oraz
2) po uzyskaniu z Centralnej Ewidencji Kierowców informacji, że dłużnik alimentacyjny posiada uprawnienie do kierowania pojazdami, kieruje wniosek do starosty o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego wraz z odpisem tej decyzji.
W praktyce oznacza to, że widmo utraty prawa jazdy pojawia się, gdy przynajmniej połowa zasądzonych miesięcznie alimentów nie jest uiszczana przez minimum sześć miesięcy z rzędu. Czyli, jeśli płacący przynajmniej raz w ciągu tych sześciu miesięcy zapłaci kwotę niepełną, ale większą niż połowa zasądzonych alimentów, ewentualna utrata uprawnień odwleka się w czasie. Wielu niestety z tej luki prawnej korzysta. W rzeczywistości, choć ten przepisów wielu ludzi dziwi, ma pomóc w regularnym spłacaniu zasądzonych alimentów. Widmo utraty prawa jazdy staje się dla niektórych skuteczną motywacją.
Oczywiście należy podkreślić, że utrata prawa jazdy nie następuje automatycznie. Do tego potrzebny jest wniosek byłego partnera - osoby uprawnionej do otrzymywania alimentów. Wniosek nie jest potrzebny jedynie w sytuacji, gdy osoba uprawniona do otrzymywania alimentów jest pod pieczą zastępczą lub otrzymuje wsparcie z funduszu alimentacyjnego.