Możemy cieszyć się, że przybywa w Polsce stacji paliw na których można zatankować za mniej niż 6 zł za litr. Niestety wciąż nie jest ich tak dużo jak byśmy sobie tego życzyli. Wciąż łatwiej o miejsca, gdzie ceny są nawet o kilkadziesiąt groszy wyższe. Na szczęście analitycy Reflex przewidują kolejne spadki, więc szanse na tańsze tankowanie wciąż powoli rosną.
W połowie marca średnie ceny detaliczne dwóch najpopularniejszych rodzajów paliw spadły o kilka groszy. Benzyna 95 potaniała o 6 groszy za litr. W przypadku diesla obniżka była nieco większa i sięgnęła średnio 7 groszy. A to oznacza, że uśredniona dla całego kraju cena litra benzyny utrzymała się na poziomie 6,02 zł. Olej napędowy to zaś stawka ok. 6,16 zł za litr.
W kolejnym tygodniu marca można oczekiwać niewielkich obniżek. Analitycy Reflex szacują, że ceny powinny spaść o ok. 5-7 groszy za litr benzyny 95 i diesla. Dzięki temu wciąż płacimy mniej za paliwo niż w tym samym okresie w 2024 r. Różnica to 42 grosze dla benzyny 95 i 51 groszy dla oleju napędowego. A to całkiem sporo.
Na światowych rynkach sytuacja ustabilizowała się. Według raportu biura Reflex cena ropy Brent utrzymuje się na poziomie 70 dolarów za baryłkę. Rosyjska ropa Urals dalej jest wyceniana poniżej 60 dolarów. Średnia cena to 58,7 dolarów za baryłkę. Otwartą kwestią pozostaje jednak wycena w obliczu spadku światowych zapasów ropy, o których wspomina amerykańska agencja ds. energii (EIA). Amerykanie wspominają bowiem o mniejszej produkcji w Iranie i Wenezueli i przewidują wzrost średniorocznej ceny ropy Brent do poziomu 74 dolarów i 75 dolarów w trzecim kwartale 2025 r.
Wzrost cen to nie tylko kwestia mniejszych dostaw z krajów takich jak Iran i Wenezuela. Według analityków zapotrzebowanie na ropę będzie rosnąć na całym świecie. OPEC prognozuje szczególnie wzrost konsumpcji na dwóch kluczowych rynkach w 2025 r. (Chiny i Indie wygenerują aż 40 proc. światowego tempa wzrostu).