W Śródmieściu Warszawy trwa wielka przebudowa. Powstał parking na 420 pojazdów kosztem 86 mln zł. I to on ma przejąć rolę miejsca do postoju samochodów w rejonie takich ulic, jak Górskiego, Tuwima, Baczyńskiego, Wareckiej czy Kubusia Puchatka. Teraz poznaliśmy ceny, które będą na nim obowiązywały. I jedno trzeba przyznać. Są mało konkurencyjne.
Jak informują nasi koledzy ze stołecznej Wyborczej, każda godzina postoju w garażu pod pl. Powstańców Warszawy została wyceniona na 7,5 zł. To sporo. Szczególnie że w SPP kierowcy muszą zapłacić 4,5 zł za pierwszą, 5,4 zł za drugą i 6,4 zł za trzecią godzinę parkowania. Opłaty są zatem dużo niższe. Operator parkingu zaoferuje jednak również abonamenty. Te będą dostępne dla pojazdów służbowych pobliskich instytucji i urzędów, a także dla okolicznych mieszkańców.
Abonament miesięczny obowiązujący przez 24 godziny ma kosztować 800 zł. Jeżeli kierowca wybierze opcję parkowania wyłącznie w godzinach od 19:00 do 8:00, opłata spadnie do 550 zł. To nadal kwoty wysokie. Abonament rejonowy (naziemny), a więc taki, który obowiązuje w promieniu 200 metrów od adresu zameldowania, kosztuje 30 zł rocznie. Abonament obszarowy zostanie z kolei wyceniony na 600 zł, ale nadal w ujęciu rocznym.
Abonament obszarowy dla mieszkańca kosztuje 600 zł rocznie. Gdyby osoba z okolic pl. Powstańców Warszawy przeniosła auto do garażu podziemnego, zapłaci już 9600 zł rocznie. Z drugiej strony 800 zł miesięcznie to nie kwota, która może przerazić osoby wynajmujące miejsce w hali garażowej w centrum stolicy. wynajmy bywają jeszcze droższe.
ZDM w Warszawie postanowił zrobić biznes na nowym parkingu? No właśnie nie do końca. Bo to nie on go zbudował i nie on jest jego operatorem. Inwestycję zrealizowała prywatne firma. Ma 36-letnią koncesję na jej zarządzanie. Co gorsze, na samych cenach abonamentów złe informacje dla mieszkańców rejonu pl. Powstańców Warszawy się nie kończą. Bo podpisując umowę z operatorem, ZDM ustaliło, że w promieniu 300 m od garażu zniknie tyle samo parkujących aut, ile zmieściłoby się pod ziemią.
Całe szczęście z tego ustalenia władze Warszawy zaczynają się teraz wycofywać rakiem. Choć też połowicznie. Z 420 miejsc postojowych, które powinny zniknąć, miasto chce uratować 153. Ma na nie ciekawy pomysł. Aby w tym rejonie nie parkował nikt poza mieszkańcami, na wjazdach od Marszałkowskiej, Świętokrzyskiej i Al. Jerozolimskich ustawione zostaną pachołki. Te będą się chować pod jezdnią "na widok" mieszkańców tego rejonu. Zostaną połączone z kamerą, która odczyta numery rejestracyjne. Tyle przynajmniej mówią plany.
W Śródmieściu Warszawy szykuje się zatem parkingowy sajgon. Miejsca parkingowe w SPP są już kasowane. Garaż podziemny zostanie natomiast otwarty prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia. Czekają go ostatnie odbiory. Poza tym początkowo parking stanie się bezpłatny. Tak, aby kierowcy mieli czas na zapoznanie się z obiektem.
Początkowo również nie pojawią się pachołki w jezdni. Miasto chce bowiem w praktyce sprawdzić, czy kierowcy zastosują się do zakazu parkowania dotyczącego wszystkich kierowców poza okolicznymi mieszkańcami. Fakt ten ma sprawdzać straż miejska. Bo ona ma dostęp do bazy osób, które opłacają abonament mieszkańca. Jak powiedział Wyborczej Michał Lejk, pełnomocnik prezydenta miasta ds. Nowego centrum Warszawy, "czekamy na otwarcie garażu pod pl. Powstańców Warszawy i zobaczymy, co się wtedy stanie".