W sieci krążą informacje o złośliwym księdzu ze Szczawna-Zdroju (woj. dolnośląskie). Duchowny Marek Zołoteńki w 2013 r. kupił od gminy grunty za 1 proc. wartości w imieniu parafii Matki Bożej Częstochowskiej pod budowę kościoła. Przez działkę przechodziła droga prowadząca do budynku przy ulicy Baczyńskiego. Mieszkańcy nieruchomości przez wiele lat, bez żadnych zmian korzystali z drogi. Niedawno jednak dostęp do niej został całkowicie zablokowany. Co się stało? Proboszcz działkę ogrodził i tym samym pozbawił mieszkańców kamienicy drogi dojazdowej do posesji.
Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", ksiądz odpowiedzialny za budowę ogrodzenia zlecił prace bez uprzedzenia mieszkańców budynku przy ul. Baczyńskiego, zlokalizowanego na terenie poniemieckiego gospodarstwa. Zachowanie proboszcza podobno ma być formą kary wymierzonej mieszkańcom posesji za nieuczestniczenie w nabożeństwach.
Sprawa ma jednak znacznie głębszy wymiar. Odcięcie posesji od drogi przyczyniło się do poważnych konsekwencji. Kiedy w kamienicy wybuchł pożar, do budynku przez zagrodzoną drogę nie zdołali dojechać strażacy. W wyniku pożaru jeden z mieszkańców zmarł.
"Gazeta Wyborcza" zainteresowała się sprawą i zapytała w gminie, jak to się stało, że nikt nie zadbał o to, by mieszkańcy otrzymali alternatywną drogę prowadzącą do budynku. W odpowiedzi gmina tłumaczy, że nie sprzedała działki na cele działalności sakralnej z wydzieloną drogą, ponieważ nigdy nie ustanowiono na tej działce służebności przejazdu. Droga przebiegająca przez działkę nabytą pod budowę kościoła, była jedynie ścieżką zwyczajowo wykorzystywaną przez mieszkańców nieruchomości położonej przy ul. Baczyńskiego.
Dowodem złośliwości proboszcza jest fakt, że grodząc posesję mógł podjąć decyzję o przesunięciu ogrodzenia o kilka metrów i pozostawić przejazd. Gmina poprosiła parafię na piśmie o polubowne rozwiązanie problemu. Z informacji uzyskanych w kurii przez "GW" wynika, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Mieszkańcy budynku przy ul. Baczyńskiego mają możliwość uzyskania formalnej drogi dojazdowej do posesji, ale od strony Wałbrzycha, a o sprawie tej muszą rozmawiać z władzami sąsiedniej gminy.