Politycy powolutku budzą się z ekologicznej śpiączki i wydają się coraz bardziej przejmować losami europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Najwyraźniej również polski rząd przejrzał na oczy. Słowa Krzysztofa Bolesty, sekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, mogą w pewnym sensie ukoić nerwy wszystkich tych, dla których los samochodowej branży nie jest obojętny.
W wywiadzie udzielonym redakcji Rzeczpospolitej Bolesta stwierdził, że regulacje dotyczące emisji CO2 należy zmienić. "Jeżeli się tym nie zajmiemy, bardzo szybko europejski sektor samochodowy przestanie być europejski" - stwierdził sekretarz stanu MKiŚ. Jak dodaje, dyskusja dotycząca 2035 roku i zakazu sprzedaży samochodów spalinowych nadal się toczy. Niedawno Komisja Europejska zaprosiła do dialogu producentów, organizacje pozarządowe oraz przedstawicieli państw członkowskich, co ma zaowocować wypracowaniem rozwiązań, które zabezpieczą interesy branży, a przy okazji nie wpłyną negatywnie na realizację klimatycznych celów Unii.
To jest ogromny sektor, olbrzymi pracodawca, jeżeli nic nie zrobimy, to europejscy producenci, żeby wypełnić wymagania odnośnie redukcji emisji na koniec tego roku, będą musieli zawierać sojusze z firmami, które mają fabryki poza Unią. To jest ten klasyczny przykład Tesli, która po prostu będzie sprzedawać swój udział bezemisyjnych samochodów producentom unijnym. Ci, zamiast inwestować w nowe modele, będą płacić producentom spoza Unii, dalej podkopując swoją pozycję na globalnym rynku
- zauważa polityk. Przy okazji dodał, że Polska sprawująca aktualnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, nie ma jednak bezpośredniego wpływu na propozycję zmian w rozporządzeniach i dyrektywach UE. "Możemy jednak inicjować dyskusje, które pozwolą zbudować "masę krytyczną" państw. Wówczas Komisja Europejska będzie musiała zaproponować takie zmiany i korekty" - stwierdził Bolesta.
Krzysztof Bolesta stwierdził również, że nawet jeżeli nie uda się wprowadzić zmian w trakcie polskiej prezydencji, nadal są szanse na zmianę kursu, jakim podąża Unia. "Ten temat będzie miał ciągłość, a poza tym jak zbudujemy koalicję, wykorzystując swoją pozycję teraz jako prezydencji, będziemy mogli bardziej ofensywnie te zmiany forsować po prezydencji, już bez skrępowania rolą bezstronnego arbitra" - kwituje sekretarz stanu.