Za czasów PRL-u wiele osób marzyło o własnym aucie, jednak nie było to proste. W czołówce był oczywiście polski Fiat 126p, czyli popularny i znany wszystkim maluch. W 1973 roku, gdy powstał, PKO BP uruchomiło specjalny system sprzedaży samochodów, który polegał na ratalnej książeczce oszczędnościowej. Zainteresowaniem cieszył się też Fiat 125p. Wystarczyło wpłacenie kwoty minimalnej i ustalenie, w którym roku odbierzemy pojazd, płacenie rat i cierpliwe oczekiwanie. Nie wszyscy jednak zdołali odebrać samochód. Dlaczego?
Według wyliczeń PKO BP, w trzy lata (1977-1980) wydano 272 tysiące książeczek przedpłat. Szybko jednak okazało się, fabryki nie nadążały z produkcją fiatów.
- Losowano jednak bardzo niewiele samochodów, biorąc pod uwagę liczbę osób wpłacających na książeczkę, tak że zdobycie samochodu w ten sposób graniczyło z cudem. Często zdarzało się, że osoby, które wpłacały co miesiąc, dopłaciły do 100 proc. ceny, ale nadal musiały czekać. Część z nich ma te książeczki do dziś, podobnie jak książeczki mieszkaniowe - powiedział Jerzy Lemański z Narodowego Muzeum Techniki w rozmowie z "Trójką".
Warto mieć na uwadze, że państwo wypłaca rekompensaty za niewykorzystaną książeczkę, na której wpłaty dokonywane były regularnie, a do odebrania pojazdu nie doszło. Według danych z IV kwartału 2024 roku posiadacze książeczek na Fiata 126p mogą otrzymać wypłatę w wysokości 19086 złotych, a na FSO 1500 aż 27046 złotych. Co trzeba zrobić? Po prostu zgłosić się do dowolnej placówki PKO BP z książeczką oraz dowodem tożsamości. Warto więc sprawdzić, czy masz ją jeszcze w szufladzie.