Liczba instalowanych odcinkowych pomiarów drogowych sukcesywnie w Polsce się zwiększa. Z tego co na razie wiadomo, nic nie zapowiada, żeby cokolwiek w tej kwestii miało się zmienić. System jest bardzo prosty. Składa się z dwóch bramek, z których pierwsza rejestruje dane pojazdu i czas wjazdu na konkretny odcinek drogi, druga natomiast odczytuje czas wyjazdu konkretnego pojazdu. Po obliczeniu średniej prędkości, którą poruszał się kierowca na danym odcinku, wychodzi czy przekroczył dozwoloną prędkość czy nie. Jeśli jechał zbyt szybko, może spodziewać się mandatu.
Wielu kierowców zapewne zastanawia się czy istnieje jakiś legalny sposób, który pozwoliłby na to, by uniknąć mandatu. Nie będzie niczym odkrywczym, gdy napiszemy, że najlepiej stosować się do obowiązujących limitów prędkości. Niektórzy kierowcy mają jednak problem i nie potrafią się powstrzymać przed wdepnięciem w gaz, zwłaszcza gdy na drodze nie znajduje się zbyt wiele samochodów. W takim przypadku najlepiej zainwestować w tempomat. Są samochody, które mają fabrycznie zamontowany tempomat, ale są i takie, które można w niego doposażyć.
Czujniki układu analizują położenie pedałów hamulca i gazu, a sterownik ustawia przepustnicę w taki sposób, aby samochód poruszał się ze stałą prędkością, bez znaczenia po jakim terenie samochód się porusza. Ważne jest to, by uruchomić tempomat, po tym, gdy już osiągniemy pożądaną prędkość. Obecnie najdłuższy odcinkowy pomiar prędkości ma 14 km i znajduje się na drodze ekspresowej S7, w powiecie białobrzeskim, natomiast najkrótszy ma 0,9 km i zlokalizowany jest na drodze nr 78 w miejscowości Gorzyce.