Przypadek pana Dariusza opisała redakcja tvn24.pl. Wszystko zaczęło się jeszcze w grudniu 2022 roku, kiedy to w ramach specustawy z 2019 roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przejęła od niego 300-metrową działkę leżącą przy przejściu granicznym w Kuźnicy (dawna Kuźnica Białostocka, woj. podlaskie). Wszystko na potrzeby mającej powstać do końca tego roku drogi krajowej nr 19 prowadzącej z Kuźnicy do Sokółki (część niemal 16-kilometrowej drogi ekspresowej S19).
Jeszcze wtedy na terenie należącym do mężczyzny stał budynek handlowo-usługowy, w którym to prowadził swoją działalność. Wydawałoby się, że po wykupieniu ziemi przez GDDKiA wszystko pójdzie już gładko i nie będzie żadnych komplikacji. Niestety, rzeczywistość bywa rozczarowująca.
Mimo że po dwóch latach po obiekcie pozostały jedynie wspomnienia, a jego miejsce zajął nowy wiadukt, kuźniczanin nadal musi płacić podatek od nieruchomości, który do najniższych niestety nie należy - za dwa lata gmina naliczyła mu 12 tys. zł. Okazuje się, że pan Dariusz nadal jest ujęty jako właściciel w księgach wieczystych i rejestrach geodezyjnych. Dlaczego? Decyzja, która umożliwiła przejęcie ziemi, nie jest prawomocna.
Tereny pod budowę trasy zostały przejęte dzięki wspominanej na początku specustawie drogowej. Dzięki niej wojewoda mógł wydać GDDKiA zezwolenie na realizację inwestycji drogowej (ZRID), które wydawane jest dla całej inwestycji, a nie dla poszczególnych odcinków wytyczonych na każdej z przejmowanych działek. Z tego też wzlędu jeżeli jakiś właściciel nie zgodzi się na wycenę gruntu i złoży stosowne odwołanie, decyzja nie może stać się prawomocna. Przez to w dokumentach nie zachodzą żadne zmiany, a dotychczasowi właściciele - nawet ci, którzy zgodzili się z propozycją dyrekcji i przyjęli odszkodowania (w tym Pan Dariusz) - nie tracą swojego dotychczasowego statusu i nadal muszą płacić podatki od nieruchomości.
Co może wydać się najbardziej kontrowersyjne, podatek, który odprowadzają wywłaszczone osoby, najprawdopodobniej nie zostanie zwrócony - specustawa drogowa nie reguluje tej kwestii. Co więcej, odwołania od decyzji dotyczących wycen gruntów, minister ma rozpatrzyć do 7 lutego. Oczywiście jeżeli jego decyzja nie będzie na rękę właścicielom, ci mogą odwoływać się do sądu. A to oznacza, że sprawa może toczyć się przez kilka najbliższych lat, w ciągu których nadal będą musieli odprowadzać podatki.
Wójt Kuźnicy Paweł Mikłasz doskonale rozumie sytuację Pana Dariusza, określając obowiązujące przepisy jako "niesprawiedliwe i krzywdzące". Niestety, nie może niczego zmienić w tej sprawie, bo po prostu złamałby prawo. Wskazuje jednak, że właściciele terenów, którzy płacą podatki, mają jeszcze szansę na odzyskanie swoich pieniędzy i otrzymanie zwrotu. "Warunek jest jednak taki, że minister czy też później sąd, wpisze jako datę uprawomocnienia się decyzji datę jej wydania (czyli grudzień 2022 roku). Jeśli wpisze datę, w której wydał swoje rozstrzygnięcie, nie będziemy mieli podstawy do zwrotu podatku" – Tłumaczy Mikłasz.
Pan Dariusz zapowiada jednak, że nawet jeżeli w decyzji wpisana zostanie druga z wymienionych dat, nadal będzie walczył o swoje. "To przecież chore. De facto płacę podatek za wiadukt drogowy. Czyli skoro tak, to należy mi się rekompensata z tytułu korzystania z nieruchomości, którą nie mogę władać, a za którą gmina pobiera ode mnie pieniądze" stwierdza w wypowiedzi udzielonej tvn24.pl.