Najgorsze auta, jakie można kupić według amerykańskiego eksperta. Unikaj bez względu na cenę

Amerykański ekspert wskazał listę aut, których się nie kupuje. Powód? Bo tracą na wartości praktycznie każdej sekundy. W tym punkcie ważna informacja jest jedna. Wypowiedź eksperta może nie spodobać się Unii Europejskiej.

Zakup samochodu to pewna forma inwestycji. W końcu kiedyś właściciel odsprzeda auto i odzyska część kapitału. Jak dużą? To pytanie, które ekipa youtube`owego kanału The Iced Coffee Hour Clips postanowiła zadać Doug`owi DeMuro. Jego odpowiedź brzmi naprawdę ciekawie.

Zobacz wideo

Najgorsze auto, jakie można kupić, to... elektryk!

Na początek może jednak krótkie bio. Doug DeMuro to youtuber, autor, felietonista i pisarz. Prowadzi m.in. kanał w serwisie YouTube, który jest poświęcony recenzjom samochodów. I kanał ten ma ponad 4,9 miliona subskrybentów. Teraz nie powinno dziwić to, czemu właśnie Douga prowadzący The Iced Coffee Hour Clips postanowili zapytać o to, jakich aut pod żadnym pozorem nie kupować z uwagi na deprecjację.

Odpowiedź Douga DeMuro jest prosta. Jeżeli myśli o autach, które w ekspresowym tempie tracą na wartości, na samej górze listy znajdują się wszystkie modele elektryczne. Elektryczne, czyli takie, które aktualnie są promowane przez UE. Wartość elektryków spada w ekspresowym tempie. Można na nich stracić prawdziwy majątek. I to nawet w przypadku wyboru modeli "budżetowych". Co ciekawe, wyjątkiem od tej reguły nie jest nawet popularna w ostatnim czasie Tesla.

 

Nawet 70 proc. ceny w trzy lata. Tyle tracą elektryki

Przykładów tego, że Doug DeMuro ma rację, naprawdę nie brakuje. Jak wyliczył serwis "What car?", Renault Zoe po 3 latach eksploatacji stanie się tańsze aż o 70,3 proc. wartości początkowej. Opel Corsa-e straci w trzy lata 69,4 proc. ceny, a Nissan Leaf 67,2 proc. ceny. Skąd się biorą te liczby? Głównie z obaw. Obaw o stan drogiego w naprawie i wymianie akumulatora. Czasami bateria jest droższa od samego auta używanego.

800 tys. zł w cztery, pięć lat. Tyle tracą auta luksusowe

Choć Doug DeMuro podkreśla, że nie tylko samochody elektryczne narażają swoich właścicieli na poważną utratę wartości. To samo dotyczy dużych aut luksusowych pokroju Mercedesa klasy S, Bentley`a Continentala GT czy modelu Lamborghini. Ten jednak przypadek jest nieco inny. Bo tu właścicieli stać na to, aby cena pojazdu stopniała w ciągu czterech czy pięciu lat o 200 tys. dolarów (czyli jakieś 830 tys. zł). Aby dosłownie nurkowała na rynku wtórnym. Osoby majętne, kupując taki pojazd, liczą się z ryzykiem, a wybór jest w pełni świadomy.

Powiem więcej, bogacze nawet nie zwracają uwagi na deprecjację. W segmencie samochodów luksusowych jest to zatem kwestia poboczna. Tak samo, jak awaryjność tych modeli.

Więcej o: