Walka z piratami drogowymi w Polsce trwa i z tego, co widać, to w tym roku znacznie przybierze na sile. A i tak nie brakuje kierowców, którzy na obowiązujące ograniczenia prędkości narzekają. Pojawiają się nawet głosy, że funkcjonariusze wręcz "polują" na takich kierowców. Tymczasem, w niektórych krajach nikt z kierowcami się nie cacka. Przepisy są surowe, a mandat można dostać na każdym kroku.
Serwis Auto Świat podaje za przykład Arabię Saudyjską. Choć Saudyjczycy kochają swoje samochody, ich głównym problemem jest jazda z nadmierną prędkością. Władze Arabii Saudyjskiej postanowiły wprowadzić konkretne ograniczenia. Można tam jeździć "50 km na godz. w terenie zabudowanym, 80 km na godz. po drogach krajowych i 120 km na godz. po autostradach". Na drogach wszelkiego rodzaju stoi prawdziwa armia fotoradarów, więc policja nie musi zajmować się łapaniem piratów drogowych. Zgodnie z przepisami fotoradary wcale nie muszą być oznaczone, ciężko je również zauważyć, ponieważ to niewielki szare skrzynki, które łatwo wtapiają się w krajobraz. Wiele z tych urządzeń jest mobilnych, więc często zmieniają swoją lokalizację.
Saudyjscy kierowcy muszą również uważać na progi zwalniające, które są nie tylko w miastach. "Możecie się spodziewać, że najpierw najedziecie na specjalne wypustki na drodze, które hałasem i podbijaniem samochodu przypomną o konieczności zwolnienia (działają podobnie jak u nas specjalne pasy na drogach szybkiego ruchu, które ostrzegają o zjeżdżaniu z pasa ruchu), a przed rondem lub skrzyżowaniem trzeba zwolnić przed bardzo agresywnym progiem zwalniającym" - wyjaśnia redaktor serwisu Auto Świat.
W Polsce póki co nie zanosi się na zmianę systemu. Fotoradary mają żółty kolor i są widoczne na drodze. Regularnie zostaje również zwiększana liczba dróg objętych odcinkowym pomiarem prędkości, a mandaty skutecznie ulegają podwyżkom. Rząd wierzy, że takie rozwiązania przyniosą oczekiwane rezultaty.