Nie od dzisiaj wiadomo, że kierowcy samochodów ciężarowych muszą mierzyć się z problemem "martwego pola". To obszar wokół pojazdu, który niedostrzegalny jest nawet z jego lusterek. Świetnym tego przykładem jest przypadek kierowcy ciągnika z nagrania, które pojawiło się na youtube'owym kanale "Stop Cham". Rodzi się pytanie, czy doszło tu do pechowej stłuczki, czy też kierowca ciągnika dał popis swojej wrogości...
Jak czytamy w opisie zamieszczonym pod nagraniem, do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek 13 stycznia o godz. 16:26 w tunelu pod Ursynowem na trasie S2 prowadzącej w kierunku zachodnim. Kierowca białego ciągnika marki DAF mimo obowiązującego na tym odcinku ekspresówki zakazu wyprzedzania dla samochodów ciężarowych poruszał się środkowym pasem ruchu. Wkrótce jednak postanowił zmienić tor jazdy i włączywszy kierunkowskaz, zjechał na prawy pas. Niestety najwidoczniej nie zauważył, że zrównała się z nim czerwona osobówka.
Po chwili kierowca wykonał manewr i staranował przodem poprzedzający go samochód. Kierowca osobówki został zepchnięty na pas awaryjny lub też dla własnego bezpieczeństwa sam postanowił na niego zjechać. Jak zauważa autor nagrania, mimo dużego huku kierowca ciężarówki nie zareagował i jak gdyby nigdy nic konturował jazdę. "Kierowca staranowanego samochodu osobowego mrugając światłami, kierunkowskazami i trąbiąc, próbował zwrócić uwagę i zmusić TIR-a do zatrzymania, lecz bezskutecznie" - dodaje. W tym momencie nagranie się kończy. Nie wiadomo więc, czy obu kierowcom udało się rozmówić i dojść do porozumienia. Jak jednak zapewnia nagrywający, na wszelki wypadek materiał wraz z opisem został przesłany policji.
Wiele osób mogłoby pomyśleć, że kierowca ciągnika z czystej złośliwości nie zwolnił i umyślnie zepchnął z jezdni czerwoną osobówkę. Oczywiście taki scenariusz jest możliwy. Jeżeli jeszcze na samym starcie rzeczywiście mógł przeoczyć pojazd, wydawałoby się, że już przy zderzeniu z nim trudno byłoby nie odnotować jego obecności, zwłaszcza że sam autor materiału wspomina o huku, który towarzyszył kolizji. Nie do końca.
Warto zaznaczyć, że jazda tego typu ciągnikami zupełnie różni się od prowadzenia osobówki. Po pierwsze są one przystosowane do ciągnięcia wielotonowych naczep. Jak łatwo się domyślić, waga osobówki nie stanowi dla niego żadnego problemu i w sytuacji przedstawionej na nagraniu nie wpływała szczególnie na dynamikę jazdy. Co więcej, oba pojazdy jechały z podobną prędkością, a więc kontakt pomiędzy nimi mógł umknąć uwadze kierowcy, który mógłby być rozproszony albo rozkojarzony. Zresztą w sieci nie brakuje opisów zdarzeń, w których niczego nieświadomi szoferzy przez wiele metrów pchali przed sobą niedostrzeżone wcześniej pojazdy.
Co więcej, postura kierowcy i jego pozycja za kierownicą zmienia zakres martwego pola. Na samym starcie kierowca mógł zupełnie nie zauważyć czerwonej osobówki, a gdy doszło do kolizji, nawet jej nie odnotował. Warto także uwzględnić doświadczenia samego szofera. W branży nie brakuje prowadzących, którzy potrafią poruszać się takimi pojazdami z gracją baletnicy, a inni są niczym słonie w składzie porcelany. Niewykluczone, że zmotoryzowany z nagrania należy do tej drugiej kategorii.
Oczywiście kierowca ciągnika ma do dyspozycji umieszczone nad przednią szybą lusterko, które jest skierowane na przestrzeń przed samym pojazdem. Jeżeli rzeczywiście jakimś cudem pokaźne czerwone kombi "ukryło się" w martwym polu, po nawet najmniejszej zmianie w zachowaniu pojazdu przeciętny zawodowy szofer spojrzałby w nie i upewnił się, że nie najechał na jakąś przeszkodę czy, nie daj Boże, na samochód innego uczestnika ruchu. Tu jednak ponownie wracamy do kwestii doświadczenia i psychofizycznej kondycji samego prowadzącego.
Mimo wszelakich tłumaczeń winę za kolizję ponosi kierowca ciągnika. Policja na podstawie nagrania może ukarać go z tytułu m.in. niezachowywania stosownego odstępu od poprzedzającego pojazdu. W przypadku pojazdów ciężarowych jadących w tunelu wynosi on 80 m. Mandat za to wykroczenie wynosi od 300 do 500 zł, a do konta prowadzącego doliczanych jest 5 punktów karnych. Co więcej, szofer naruszył zakaz wyprzedzania dla pojazdów ciężarowych, za co grozi kolejne 1000 zł i w tym przypadku 6 sześć karnych. Stróże prawa ukaraliby go również za spowodowania kolizji, co wiązałoby się z kolejnym 1000 zł kary i sześcioma punktami karnymi.