Wydawać by się mogło, że większość przepisów drogowych, z którymi codziennie mierzą się kierowcy jest na tyle jasna i prosta, że nie będzie stanowiła dla nikogo problemu. A jednak są takie miejsca, w których notorycznie popełniane są wykroczenia. Chwila nieuwagi i pośpiech skutkować mogą nieodwracalną tragedią, niestety większości to nie przekonuje. Pośpiech dla kierowców jest cechą nadrzędną.
Mowa oczywiście o przejazdach kolejowych i niedostosowaniu się kierowców do obowiązujących w tych miejscach przepisach ruchu drogowego. Takich skrzyżowań zarządzanych przez Polskie Linie Kolejowej jest w naszym kraju ponad 11 600. Z wszelkich informacji wynika, że do uszkodzeń szlabanu dochodzi codziennie przynajmniej kilkanaście razy.
Każda taka sytuacja ma wpływ na ruch pociągów – te muszą zwalniać do 20 km/h na odcinku, gdzie znajduje się przejazd. Zgodnie z procedurami bezpieczeństwa, każdy taki przypadek musi być zweryfikowany przez służby PLK. Monitoring zamontowany na skrzyżowaniach dróg z torami jest wykorzystywany do ustalana sprawców takich wydarzeń.
- wyjaśnił Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe w rozmowie z Dziennik.pl
Na liczbę niebezpiecznych sytuacji zwraca uwagę również Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych w Polsce. Domagają się oni zaostrzenia kar dla kierowców łamiących przepisy. Pod żadnym pozorem nie wolno na przejeździe kolejowym:
W Polsce przejazdy kolejowe wyposażone są w system RedLight, którego żółte kamery obserwują zachowanie kierowców wobec sygnalizacji świetlnej zamontowanej przed zaporami. Zgodnie z prawem, o tym fakcie nie musi informować kierowców żaden znak. Jeżeli kierowca się spieszy i nie poczeka do całkowitego podniesienia szlabanów (zapora skierowana w górę pod kątem 90 stopni) lub zdecyduje się na przejazd w momencie, gdy sygnalizator świetlny wciąż pulsuje czerwonym światłem, może spodziewać się srogiego mandatu. Grozi mu 2000 zł (4000 zł w recydywie) oraz 15 punktów karnych.