Samochody elektryczne uznawane są za fundament w walce o zdrowe środowisko. Choć obecnie ich sprzedaż nieco spowolniła, mimo wszystko zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej to właśnie one mają wyznaczać przyszłość. Często podkreśla się jak ważną i kluczową rolę odgrywają w redukcji globalnych emisji węgla. Tymczasem, naukowcy przyjrzeli się problemowi, który zdaje się zupełnie pomijany.
Naukowcy z amerykańskiego Princeton University przeprowadzili badanie, w którym przyjrzeli się kosztom produkcji akumulatorów niezbędnych w samochodach elektrycznych. Okazuje się, że emisje dwóch kluczowych minerałów (niklu i kobaltu) wykorzystywanych w ich produkcji znacznie zanieczyszczają powietrze w regionach produkcyjnych, jak Chiny i Indie. To powoduje powstawanie tzw. "gorących punktów" zanieczyszczeń i poważne wyzwanie ekologiczne. W skrócie, choć samochody elektryczne spełniają swoje zadanie eliminując produkcję spalin, niestety nie można tego samego powiedzieć o produkcji akumulatorów.
Ludzie generalnie zakładają, że przejście na bardziej ekologiczną technologię zawsze będzie korzystne dla wszystkich – przyniesie korzyści dla klimatu i jakości powietrza. Ale nie biorąc pod uwagę produkcji, można obniżyć emisję dwutlenku węgla i tlenków azotu, ale ostatecznie zwiększyć obciążenie zanieczyszczeniem powietrza dla społeczności w pobliżu ośrodków produkcyjnych. Ważne jest, aby spojrzeć na pojazdy elektryczne z perspektywy globalnego łańcucha dostaw. Nawet gdyby Indie zrezygnowały z budowy krajowego łańcucha dostaw i zamiast tego zdecydowały się importować je z innego kraju, zanieczyszczenie nie zniknęłoby. Zanieczyszczenie zostałoby po prostu przeniesione do innego państwa.
- powiedziała autorka badania, Anjali Sharma.