Limuzyna firmy Krzysztofa Rutkowskiego parła środkiem korka na A2. "Korytarza życia tutaj nie było"

Samochodowa kamera przyłapała najsłynniejszego polskiego "detektywa" na łamaniu przepisów. Swoją limuzyną ominął auta stojące w korku na A2. Pojechał tzw. korytarzem życia. Dlaczego? Czy w środku siedział właściciel? Spytaliśmy o to Krzysztofa Rutkowskiego.

Pieniądze? Ułatwiają życie. Sława? Są tacy, którym się podoba i tacy, którym każda reklama pomaga w prowadzeniu własnego biznesu. Obydwa te czynniki mogą sprawić, że z czasem człowiek poczuje się lepszy od zwykłych ludzi. Taki właśnie mechanizm mógł dopaść "detektywa" Krzysztofa Rutkowskiego. Sami zobaczcie i oceńcie sytuację sprzed kilku dni, która wydarzyła się na trasie A2.

Zobacz wideo Tak powinien wyglądać korytarz życia. Policja chwali kierowców na S3

Limuzyna Rutkowskiego jadąca korytarzem życia na A2

Czwartek, godziny poranne i tradycyjny korek na autostradzie A2 w kierunku Warszawy. Powodem zatoru jest prawdopodobnie wypadek. Kierowcy aut zachowali się w większości poprawnie. Utworzyli wzorowy korytarz życia. Z jednym wyjątkiem. Kierowca jednego z pojazdów doszedł do wniosku, że nie musi stać swoim luksusowym BMW tak, jak wszyscy inni. Może pojechać korytarzem życia i w ten sposób ominąć chociaż część zatoru drogowego. Jak pomyślał, tak też zrobił. Niestety miał pecha, bo został nagrany za pomocą pokładowego rejestratora. Po kilku dniach nagranie pojawiło się w sieci, zostało opublikowane w serwisie X na kanale Bandyci Drogowi.

No dobrze, ale skąd pewność, że chodzi o samochód należący do Krzysztofa Rutkowskiego? O to zadbał już sam celebryta. BMW serii 7 z efektownym czarno-pomarańczowym malowaniem ma bowiem charakterystyczne dla jego floty indywidualne numery rejestracyjne "E7 ZORRO". Auto musiał prowadzić zatem sam szef firmy, ewentualnie ktoś z jego świty. Innej możliwości nie ma.

Ile mandatu powinien dostać kierowca auta Rutkowskiego?

Rutkowski z pewnością jest gwiazdą polskich mediów, nie tylko społecznościowych. Tyle że nawet taki status nie pozwala mu jechać korytarzem życia. Jego pojazd ani on sam nie mają takich uprawnień. To oznacza, że kierowca BMW popełnił wykroczenie i to wyjątkowo perfidne. Powinien teraz ponieść konsekwencje. Jakie konkretnie? Możliwości są dwie. Policja na podstawie nagrania może wezwać właściciela pojazdu do wskazania kierującego w oznaczonym czasie. W takim przypadku:

  • konkretnie wskazany kierowca pojazdu dostanie od 500 do 2500 zł mandatu i 8 punktów karnych.
  • w razie niewskazania sprawcy na bloczku mandatowym może się pojawić kwota wynosząca nawet 8000 zł. Zapłaci ją właściciel pojazdu.

Spytaliśmy domniemanego winowajcę, co sądzi o całej sytuacji i zamieszaniu, które wokół niej panuje teraz w internecie. Oto co odpowiedział nam słynny "detektyw":

Ten korytarz życia nie miał absolutnie żadnego odniesienia do stanu faktycznego, ani jakiegokolwiek wypadku, bo wypadku nie było. Była lekka mgła, która spowodowała korek. (... ) Nie rozumiem, czemu to robi taką furorę. Korytarza życia tutaj nie było. To było tylko i wyłącznie wyprzedzenie samochodów wolnym pasem przejazdowym.

- powiedział nam Krzysztof Rutkowski.

Warto dodać, że zapytany o to, czy sam prowadził limuzynę BMW, Rutkowski odparł, że nie robił tego, ale "niewykluczone, że był jej pasażerem". W jednym trzeba przyznać rację: ustawa "Prawo o ruchu drogowym" nie wyznacza obowiązku utworzenia korytarza życia, jeśli nie ma potrzeby przejazdu pojazdów uprzywilejowanych. Poniżej publikujemy jej fragment:

Art 9. ustawy "Prawo o ruchu drogowym"

1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani ułatwić przejazd pojazdu uprzywilejowanego, w szczególności przez niezwłoczne usunięcie się z jego drogi, a w razie potrzeby zatrzymanie się.

2. W warunkach zwiększonego natężenia ruchu pojazdów utrudniającego swobodny przejazd pojazdu uprzywilejowanego w celu umożliwienia swobodnego przejazdu tego pojazdu:

1) na jezdni z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdem poruszający się prawym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasa ruchu;

2) na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się skrajnym lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdami poruszający się pozostałymi pasami ruchu są obowiązani usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasów ruchu.

3. Kierującemu pojazdem innym niż uprzywilejowany zabrania się korzystania z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego utworzonej w sposób, o którym mowa w ust. 2. Kierujący pojazdem może kontynuować jazdę po uprzednio zajmowanym pasie ruchu po przejeździe pojazdu uprzywilejowanego.

4. Przepisu ust. 3 nie stosuje się do pojazdów zarządców dróg lub pomocy drogowej biorących udział w akcji ratowniczej.

Pan Krzysztof musi zrozumieć. W tym przypadku nie chodzi o pieniądze, tylko o przyzwoitość

Rozumiemy, że ani 2,5 tys. zł, ani nawet 8 tys. zł nie robi wrażenia na słynnym, który często epatuje swoim bogactwem. Taką kwotę pewnie wydaje na sznurówki i powiedziałby o tym dziennikarzom z charakterystycznym uśmiechem. Dla przypomnienia dodam jednak tylko, że nie o pieniądze tu chodzi, ale przede wszystkim bezpieczeństwo. Korytarz życia tworzy się po to, aby w razie konieczności służby mogły łatwo dotrzeć do poszkodowanych w wypadku osób. Nawet jeśli akurat takiej potrzeby nie było, zawsze mogła się pojawić. Kierowcy ustawili samochody w zatorze prawidłowo, bo później trudno byłoby im to zrobić, stojąc jeden za drugim. Fakt wykorzystania powstałego pasa przez auto "detektywa" Rutkowskiego może sprawić, że ludzie następnym razem zrezygnują z takiej zapobiegliwości.

Korytarza życia nie tworzy się po to, aby bogacze mogli omijać swoimi drogimi autami kierowców stojących grzecznie w korku. Pan Krzysztof w wywiadach zawsze podkreśla, że pomaga ludziom, a w rzeczywistości on albo ktoś z jego najbliższego otoczenia postawił się ponad prawem. To niezgodne z prawem, nieetyczne i po prostu nieeleganckie.

Więcej o: