Gdańsk od dawna był w czołówce najdroższych miast, jeśli chodzi o koszty parkowania w Strefach Płatnego Parkowania, ale od lutego będzie miastem najdroższym. Decyzja o podwyżkach, które sięgają nawet 30 procent, została przegłosowana podczas niedawnej sesji Rady Miasta, choć nie była jednomyślna. Radni podzielili się w tej sprawie - za zmianami głosowali członkowie Koalicji Obywatelskiej i klubu Wszystko dla Gdańska, przeciwko opowiedziała się opozycja oraz przedstawiciele partii Polska 2050.
W ramach zmian godzina parkowania w standardowej strefie płatnego parkowania wzrośnie z 3,90 zł do 5 zł, natomiast w ścisłym centrum z 5,50 zł do 7,50 zł. Jednak jeszcze drożej będzie w drugiej i trzeciej godzinie parkowania. W przypadku pierwszej strefy opłata będzie wynosiła odpowiednio 6 i 7,20 zł za godzinę, a w strefie śródmiejskiej aż 9 i 10,80 zł za godzinę.
Zmienią się także wysokości mandatów za brak opłat - z dotychczasowych 200 zł do 300 zł. Modyfikacji ulegną również abonamenty dla mieszkańców: za pierwsze auto opłaty pozostaną bez zmian, drugie kosztować będzie 20 zł miesięcznie, a trzecie aż 260 zł.
Władze miasta tłumaczą decyzję rosnącymi kosztami utrzymania strefy oraz wysoką inflacją, która od ostatniej podwyżki w 2020 roku wyniosła 45 procent. Jak podkreślił wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski, wcześniejsze stawki były "nierynkowe" i nie odpowiadały obecnym realiom.
Idąc tokiem rozumowania prezydenta Borawskiego, wychodzi na to, że w innych miastach stawki są jeszcze bardziej "nierynkowe", a Warszawa wręcz dopłaca do tego interesu. W stolicy płacimy odpowiednio 4,50, 5,40 i 6,40 zł. Z kolei w najdroższym do tej pory Poznaniu i Wrocławiu, mimo że płaci się za pierwszą godzinę po 7 zł, to już za drugą i trzecią zaledwie kilkadziesiąt groszy więcej (Poznań: 7,10 i 7,90; Wrocław: 7,30 i 7,60 zł).
Porównywalne stawki ma dziś jedynie niewielki Toruń. Tutaj w strefie śródmiejskiej płacić trzeba odpowiednio 7,30, 8,70 i 10,30 zł za godzinę, jednak strefa ta jest bardzo mała i obejmuj jedynie historyczną cześć miasta. Już poza nią kierowcy płacą za pierwszą godzinę 4 lub 1,80 zł. Co więcej, siostrzana Gdynia, w czasie kiedy Gdańsk zdecydował się na "urealnienie" stawek, swoje obniżyła.
Podwyżki stawek w Gdańsku wywołały ostrą krytykę ze strony opozycji. Radni PiS wskazywali, że zmiana nie wpłynie na rotację samochodów w strefach, a jedynie zwiększy obciążenie dla mieszkańców i turystów. Kazimierz Koralewski nazwał obecne ceny "zaporowymi", a Przemysław Majewski zwrócił uwagę, że koszty utrzymania strefy wynoszą jedynie 7 mln zł rocznie, przy planowanych wpływach w wysokości 12 mln zł.
Działacze partii Polska 2050, choć nieobecni w Radzie Miasta, również wyrazili sprzeciw wobec decyzji. Sekretarz gdańskiego koła, Jakub Trzeciak, zaproponował, by środki uzyskane z parkowania w większym stopniu przeznaczać na potrzeby pieszych, takie jak budowa zielonych torowisk czy przebudowa niebezpiecznych przejść.
Podczas dyskusji na sesji zwrócono uwagę na uprzywilejowaną sytuację radnych, którzy nie muszą płacić za parkowanie pod budynkiem Rady Miasta czy Urzędem Miejskim. Andrzej Skiba z PiS wyliczył, że gdyby radni korzystali z płatnych miejsc postojowych, kosztowałoby ich to 65 zł dziennie. Wskazał również na problem braku równowagi między korzyściami dla mieszkańców a dodatkowymi opłatami.
Źródło informacji: Trójmiasto.pl