Dla jednych projekt Izery przygotowany przez spółkę z udziałem Skarbu Państwa Electromobility Poland był pięknym marzeniem, dla innych ekonomicznym absurdem. Jedni i drudzy przyznawali, że jego realizacja będzie trudna i zależy przede wszystkim od decyzji politycznych. Wraz z upływającym czasem szansę na jego realizację są coraz mniejsze, a teraz zbliżyły się do zera.
W niedawnej rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej" minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski nie przebierał w słowach. Powiedział, że ministerstwo dokonało zmian w projekcie realizowanym przez Electromobility Poland. Zdaniem ministra Jaworowskiego "wizja PiS była również ewidentną halucynacją. Nie było takiego przypadku, żeby ex nihilo, z niczego, powstał samochód. Myśmy ten projekt wprowadzili na zupełnie inne tory."
To ważne, bo do sejmu właśnie trafiła ustawa dotycząca funduszy z Krajowego Planu Odbudowy. To miało być główne źródło finansowania budowy fabryki samochodów elektrycznych w Jaworznie. Warto przypomnieć, że KPO nie ma słowa o marce Izera, ani planie stworzenia narodowego samochodu elektrycznego. Został w nim zawarty zapis o powstaniu polskiej fabryki samochodów zeroemisyjnych. Niekoniecznie produkującej auta pod marką Izera albo opracowane przez polskich inżynierów.
Niezależnie od semantyki tego zapisu, realizacja tego projektu utknęła w miejscu już kilka lat temu. Osoby ze spółki Electromobility Poland uważa, że z powodów politycznych, ale trudno znaleźć dla niego też uzasadnienie ekonomiczne. Władze EMP twierdzą, że dzięki współpracy z chińskim koncernem Polska uzyskałaby dostęp nowoczesnych technologii, które moglibyśmy później rozwijać. Szanse na to są raczej nikłe. Znacznie bardziej prawdopodobne, że w naszym kraju powstanie po prostu fabryka chińskich samochodów jednej z marek koncernu Geely (np. Zeekr, Lynk&Co, smart), który podpisał w 2023 roku porozumienie z EMP o współpracy i sprzedaży licencji platformy SEA zaprojektowanej do budowy elektryków.
Niestety ostatnio również ten pomysł stanął pod znakiem zapytania z powodu głosowania Polski za cłami na samochody elektryczne z Chin. Politycy z Państwa Środka, zamiast się ugiąć i zacząć budować fabryki w Europie postanowili sprawdzić cierpliwość polskiego przemysłu i wstrzymali inwestycje w Europie w ogóle, a zwłaszcza w krajach, które głosowały za wprowadzeniem ceł. Od tej pory plotkuje się o przeniesieniu inwestycji Geely do Hiszpanii.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że polska strona od wielu miesięcy prowadzi w tej sprawie negocjacje z chińskim partnerem. Zainwestowanie przez Geely (albo inny chiński koncern motoryzacyjny) kilku miliardów złotych byłoby poważną stymulacją krajowego przemysłu motoryzacyjnego, niezależnie od znaczka umieszczonego na samochodach wjeżdżających z fabryki w Jaworznie. Według planów ma tam być zatrudnionych nawet 3 tys. osób, które wyprodukują od 150 tys. samochodów rocznie do nawet 300 tys. aut przy pełnej docelowej mocy produkcyjnej.