Wielu kierowców doskonale zna to miejsce pod nazwą "zakręt idiotów". Niechlubnie zasłynęło z licznych wypadków, kolizji innych pechowych zdarzeń drogowych. W sieci można znaleźć mnóstwo materiałów pokazujących głupotę kierowców. Efektowne piruety spowodowane zbyt szybką jazdą na południowo-wschodniej obwodnicy Bielska-Białej w ciągu drogi krajowej nr 1 mogą już niedługo na szczęście zostać jedynie wspomnieniem.
Nie pomagał znak informujący o końcu drogi ekspresowej, nie pomagał A-30 "inne niebezpieczeństwo", ani też znaki ostrzegające przed niebezpiecznym zakrętem. Kierowcy nie stosowali się do ograniczenia prędkości do 60 km/h, ani do żółtych, migających świateł ostrzegawczych. Ignorowanie powyższych znaków sprawiało, że do stłuczki dochodziło w tym miejscu raz na nieco ponad trzy dni, co dawało około 100 kolizji na rok - informował już w 2019 roku lokalny serwis "Bielskie Drogi".
Jeszcze trudniej było wówczas, gdy pogoda za oknem pozostawiała wiele do życzenia. "Zacieśniająca" się geometria łuku powodowała, że w czasie opadów, gdy jezdnia była mokra, a kierowca nagle zdejmował nogę z gazu, skutkowało to poślizgiem tylnej osi.
Ruszyły już prace, dzięki którym już niebawem "zakręt idiotów" w końcu zniknie całkowicie z map. Obecnie na tym odcinku obowiązuje zwężenie - rozpoczęła się gruntowna przebudowa południowo-wschodniej obwodnicy Bielska-Białej. Plany od początku zakładały, że ostry łuk będzie stanowił część węzła drogowego, który połączyć ma trasę S1 z drogą krajową nr 52. Węzeł ten ma powstać na odcinku S1 z Mysłowic do Bielska-Białej, konkretnie z Dankowic do węzła Bielsko-Biała Hałcnów.