Niedziela, godz. 19, ul. Górczewska i warszawska Wola. W tym punkcie spotykają się dwa auta, a konkretnie prywatne Volvo i wypożyczony na minuty Opel. Dochodzi do kolizji tych pojazdów, a następnie... bójki. Bójki, która tak właściwie wygląda trochę jak porachunki kibiców. Czemu pasażerowie aut zaczęli się bić?
Jak donosi Miejski Reporter, biała Corsa z carsharingu wjechała w tył czarnego Volvo C30. Kierujący Oplem zaczął jednak oddalać się z miejsca zdarzenia. Pasażerowie szwedzkiego kompaktu nie mieli zamiaru na to pozwolić. Wysiedli z auta i pieszo dogonili Corsę poruszającą się w korku. Następnie za pomocą pałki teleskopowej wybili w niej trzy szyby, użyli gazu pieprzowego i zaczęli wyciągać pasażerów z kabiny. Tak rozpoczęła się bójka.
Dwóch pasażerów Opla zbiegło z miejsca zdarzenia. Kierujący z Opla jest natomiast najmocniej poszkodowany. Doznał urazu twarzy i został przewieziony do szpitala. Do jednostki medycznej trafiło w sumie dwóch uczestników zdarzenia. Drugi miał uraz dłoni.
Na miejscu kolizjo-bójki pojawił się nie tylko zespół pogotowia. Przybyło również 5 załóg policyjnych. Po uspokojeniu nastrojów kierujący zostali przebadani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. Byli trzeźwi. Posiadali też uprawnienia do kierowania. Policjanci zlecili zatem dodatkowe badania na obecność środków odurzających. Jak donosi Miejski Reporter, badanie w przypadku kierowcy Opla zakończyło się z wynikiem pozytywnym.
Kierowca Volvo i Opla zostali zatrzymani. Policja zabezpieczyła też obydwa pojazdy. Teraz w sprawie prowadzone będzie postępowanie. Jego finał? Na chwilę obecną wiadomo jedynie tyle, że kierujący Oplem poniesie konsekwencje kolizji i próby ucieczki z miejsca zdarzenia. To może nawet oznaczać regres z OC. Czy pasażerowie Volvo usłyszą zarzuty za napaść i pobicie? Na ten werdykt trzeba poczekać do czasu zakończenia czynności policjantów.