• Link został skopiowany

Skandal na autostradzie A2. Prezesowi firmy, która "dbała" o jej utrzymanie, grozi 10 lat więzienia

Miał za mało piaskarek, zabite zwierzęta wyrzucał do lasu lub śmietnika, a trawę, zamiast kosić, posypywał chemią. Skarb państwa stracił na tym 2 mln zł. 67-latek z zarzutami za sposób "dbania" o autostradę A2 za Łodzią.
Autostrada A2 (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl

W Polsce ciągle słyszy się o Januszach biznesu. Dziś na światło dzienne wypływa sprawa kolejnego z nich. Firma 67-latka podpisała umowę na obsługę autostrady A2. Niestety nie była do tego totalnie przygotowana. A to dopiero początek nieprawidłowości, które zarzuca przedsiębiorcy prokuratura.

Zobacz wideo Ten kierowca dostał mandat za jazdę lewym pasem na A4. 500 zł i 6 pkt. karnych

Sprawa firmy obsługującej A2 zaczęła się w 2021 r.

Śledztwo w tej sprawie zaczęło się w 2021 r. Zaczęli je prowadzić funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Blisko 3 lata obserwowali firmę, która zajmuje się obsługą autostrady A2 na odcinku od węzła Łódź-Północ do granicy z województwem wielkopolskim. Podczas pracy operacyjnej policjanci wykryli szereg nieprawidłowości. Te były niezgodne nie tylko z zapisami umowy, ale także i prawem.

Prokuratura zarzuca 67-latkowi nierzetelne świadczenie usług

67-letni właściciel firmy obsługującej A2 usłyszał zarzuty w Prokuraturze Okręgowej w Łodzi. Jest oskarżony o "doprowadzenie Skarbu Państwa do niekorzystnego rozporządzania mieniem w kwocie ponad dwóch milionów złotych". Działania mężczyzny miały polegać na realizowaniu usług niezgodnie z umową, a w szczególności:

  • nieposiadaniu odpowiedniej ilości pługosolarek – przez co w czasie uderzenia zimy firma nie była w stanie zapewnić właściwie szybkiej reakcji na warunki drogowe.
  • używaniu zużytych elementów infrastruktury drogowej. Firma, zamiast montować nowe bariery, używała starych, które nie posiadały odpowiednich atestów.
  • posypywaniu przydrożnej trawy środkami chemicznymi. Środki sprawiały, że trawa przestała rosnąć. Firma nie musiała się zatem wywiązywać z obowiązków w zakresie jej koszenia.
  • nieprzepisowej utylizacji zwierząt zabitych na trasie. Te były wyrzucane do lasu lub śmietnika. Przepisy nie dopuszczają takich "procedur utylizacji".

Jest oskarżony o oszustwo i ukrywanie majątku. Grozi mu do 10 lat więzienia

Lista już jest długa, a cały czas nie wyczerpuje listy zarzutów, które usłyszał prezes firmy. Bo został on również oskarżony o kolejne oszustwo. To polegało na tym, że w momencie zamrożenia kontraktu przez GDDKiA, wprowadził do spółki podstawione osoby. Te miały proste zadanie. Miały odzyskać zatrzymane wynagrodzenie i doprowadzić do wznowienia kontraktu. Po wykonaniu tego zadania osoby te oddały oskarżonemu uzyskane środki. Same otrzymały za te działania prowizję. Dodatkowo prezes starał się ukryć majątek przed wierzycielami. Znaczną część przepisał na inną, powiązaną ze sobą spółkę.

67-latek został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Grozi mu do 10 lat więzienia. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Policja cały czas prowadzi działania. Funkcjonariusze planują również kolejne zatrzymania.

Więcej o: