Pierwszy na świecie Lexus zadebiutował w maju 1989 r. Był to topowy LS. W tym materiale nie chcemy jednak mówić o modelu segmentu F, a E. Bo niespełna miesiąc po LS-ie na rynku pojawił się ES. I to właśnie ta limuzyna stanie się bohaterem tego materiału.
Pierwszy Lexus ES szedł w stronę klasyki. Miał niezwykle prosty design nadwozia, cienkie słupki i wystające zderzaki. Pod długą maską auta pracował 2,5-litrowy, benzynowy silnik V6. Jednostka była parowana z przekładnią manualną lub automatyczną. Moc transferowała na przednie koła – w przeciwieństwie do LS-a, który był tylnonapędowy.
Lexus ES stopniowo otrzymywał kolejne innowacje. W 1993 r. pojazd stracił manualną przekładnię. Dostępny był wyłącznie z automatem. W 2012 r. w modelu zadebiutował z kolei napęd hybrydowy. To jedynie spotęgowało jego popularność. Choć nadal nie w Europie. Przez długie lata ES-a nie był dostępny na Starym Kontynencie. Tu w gamie zastępował go GS. Sytuacja utrzymała się do 2018 r. To wtedy GS zaczął szykować się do rynkowej emerytury, a ES skutecznie zajął jego miejsce w europejskiej ofercie japońskiej firmy.
Rozwój modelu zdradzają także... wymiary nadwozia. Pierwsza generacja miała 4651 mm długości i rozstaw osi sięgający 2591 mm. Siódmy ES mierzy niespełna 5 metrów. Rozstaw osi generacji XZ10 to już 2870 mm. Jest zatem o prawie 28 cm większy!
Lexus ES ma już 35 lat. W tym czasie na rynku pojawiło się siedem generacji auta. Zsumowana sprzedaż sedana segmentu E sięga 3,3 mln sztuk, przy czym 614 tys. egzemplarzy posiada napęd spalinowo-elektryczny. Taki wynik sprawia, że ES jest drugim najpopularniejszym globalnie zelektryfikowanym modelem marki w historii.
Na tym dobre wyniki modelu się nie kończą. Bo między debiutem w 2018 r. a końcem września 2024 r. w Polsce sprzedało się 4595 egzemplarzy tego auta. Liczba być może nie okazuje się porażająca, mimo wszystko pozwala na uzyskanie małego rekordu. Suma jest bowiem prawie dwukrotnie wyższa, niż w przypadku poprzednika, czyli modelu GS. Przy czym GS był oferowany przez 20, a nie 6 lat. Czemu Polacy tak polubili ES-a? Decyduje o tym pewnie oszczędna, 218-konna hybryda, bogate wyposażenie i cennik, który dziś startuje od kwoty na poziomie 222 tys. zł.