Problem dotyczy dużych powierzchni parkingowych pod marketami typu Lidl, Biedronka czy Aldi. W miastach miejsc postojowych jest zbyt mało, dlatego kierowcy zostawiają samochody pod sklepami, ale zamiast wybrać się na zakupy, często idą do pracy, a pojazd zajmuje miejsce przez kilka godzin. Dlatego sieci handlowe wprowadziły parkometry.
Biletomaty pod sklepami najczęściej pozwalają pobrać darmowy bilet na godzinę postoju. Jeśli chcemy parkować dłużej, trzeba wziąć kolejny lub zapłacić. Jeśli kontroler nie zobaczy bileciku za naszą szybą, wystawia wezwanie do zapłaty. Mało kto jednak wie, że taka kara nie jest mandatem, bo chociaż właściciele parkingów mają prawo ustalać własne zasady dotyczące korzystania z miejsc postojowych, nie mogą wystawiać mandatów, bo jak wyjaśnił w rozmowie z "Interią" radca prawny Karol Hojda, mandat to kara za popełnienie czynu zabronionego.
Prywatna firma nie może żądać pieniędzy od właściciela pojazdu, a jedynie od kierowcy. Jest jednak pewien haczyk, ponieważ wcale nie musimy podawać zarządcy parkingu informacji o tym, kto jeździł samochodem. - Prywatna firma może co najwyżej o to grzecznie poprosić, a my możemy odmówić udzielenia informacji - powiedział ekspert. Zgodnie z polskimi przepisami taką prośbę może wystosować jedynie policja lub Inspekcja Transportu Drogowego.
Od kary można się odwołać i może to zrobić każdy, kto uważa, że został niesłusznie oskarżony. Do operatora parkingu należy wysłać reklamację np. mailowo lub poprzez formularz na stronie. Jeśli zarządca nie uzna reklamacji, a my odmawiamy zapłaty, sprawa trafi do sądu, a ten rozstrzygnie, kto kierował pojazdem, czy opłata była należna oraz, czy na parkingu znajdował się regulamin określający cennik. Musi on być czytelny i umieszczony przy wjeździe, aby kierowca mógł się z nim zapoznać. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.