Skutki niedawnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie są tragiczne. Pasażer Forda, ojciec dwójki dzieci, zginął na miejscu. Pasażerka Volkswagena – 22-letnia Paulina – z kolei cały czas walczy w szpitalu o życie. Nie do końca wiadomo, jak zakończy się ta batalia. Teraz okazuje się, że szokujące w sprawie są nie tylko same okoliczności zdarzenia.
Trasa Łazienkowska w Warszawie. Noc z soboty na niedziele i praktycznie pusta jezdnia. Środkowym pasem jedzie Ford Focus. Nagle i bez żadnej przyczyny w jego tył wjeżdża rozpędzony do ogromnej prędkości Volkswagen Arteon. Co więcej, okazuje się, że trzech mężczyzn jadących Volkswagenem jest kompletnie pijanych. Kierowca Arteona z kolei zbiegł z miejsca zdarzenia. Prokuratura nie może namierzyć Łukasza Żaka. Za mężczyzną wystawiony został list gończy. Teraz wypływają kolejne szczegóły dotyczące jego kartoteki.
Łukasz Żak jest świetnie znany stołecznym policjantom. Miał bowiem problemy z prawem związane z przestępstwami narkotykowymi. Z ich powodu trafił nawet do więzienia. Ale na tym nie koniec, bo w przeszłości wykazywał się też rażącym brakiem szacunku do przepisów drogowych. W tym był karany za jazdę pod wpływem alkoholu. W grudniu 2023 r. otrzymał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok wynikał z wcześniejszego złamania... dokładnie tej samej sankcji. Najnowsze informacje mówią o tym, że mógł mieć nawet 5 zakazów prowadzenia. I wszystkie świadomie łamał.
Informacje są po prostu szokujące. Inaczej nie da się ich nazwać. Jeszcze bardziej szokuje jednak zachowanie samego Żaka. Bo jak twierdzi matka kobiety poszkodowanej w wypadku, kierowca Arteona po wypadku na Trasie Łazienkowskiej... pojechał na kolejną imprezę. Na niej opowiadał o zdarzeniu i zażywał narkotyki. Opowiadał też o tym, że podróżująca z nim autem Paulina (walcząca aktualnie o życie) podczas uderzenia w Forda prawie złamała się pod siedzeniem. To pokazuje, że mężczyzna nie wykazuje żadnej skruchy czy empatii.
Poszukiwania Łukasza Żaka są aktualnie dla policji priorytetowe. Funkcjonariusze sprawdzają informację mówiącą o ucieczce mężczyzny za granicę. Ta wypłynęła od rodziny poszkodowanej Pauliny. Ponoć Żak skontaktował się z matką kobiety i poinformował ją o ucieczce do Hiszpanii. W ramach działań sprawdzających kontrolowane są dokumenty z przejść granicznych i lotnisk. Na razie nie wykazały żadnych śladów. Policjanci prowadzą też czynności związane z osobami, które pomogły uciec Żakowi przed wymiarem sprawiedliwości. Nie są wykluczone kolejne zatrzymania i mogą one dotyczyć nawet 10 osób.
Tło sprawy może wprawiać w osłupienie. 26-latek igra sobie od lat z organami ścigania, osoby z otoczenia nazywają go "bandytą i kryminalistą", a prawo pozostaje bezsilne. Szkoda, że do "usadzenia" tak szkodliwego człowieka, potrzeba dopiero głośnej na całą Polskę tragedii. Może przykład Łukasza Żaka i Sebastiana Majtczaka od wypadku z A1 jest najlepszym dowodem na to, że wreszcie konieczne są zmiany w prawie? Może należałoby iść tropem niemieckim? Sąd w Niemczech skazał bowiem pierwszego pijanego sprawcę wypadku bez prawa jazdy za morderstwo. Kierowcy nie pomogły żadne instancje odwoławcze.