Tym wypadkiem żyła cała Polska. Sebastian Majtczak, jadąc BMW M850i, wjechał w tył Kii Ceed. Koreańskie kombi uderzyło w bariery energochłonne i stanęło w płomieniach. W zdarzeniu zginęła 3-osobowa rodzina. Bulwersujące w sprawie było to, że kierujący BMW poruszając się na odcinku autostrady A1 między Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim, rozwinął prędkość co najmniej 253 km/h. Takie są ustalenia biegłych.
Majtczaka osądzić się jednak nie dało. Nie został zatrzymany bezpośrednio po wypadku. Zbiegł za granicę do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wydawało się jednak, że sprawiedliwości uda się go dopaść. Prokuratura wysłała za kierowcą BMW list gończy. W jego wyniku został on zatrzymany w ZEA 4 listopada 2023 r. Rozpoczął się proces ekstradycyjny.
Tamtejszy sąd zdecydował, że Majtczak może odpowiadać z wolnej stopy. Zobowiązał go jedynie do wpłacenia kaucji. I tak naprawdę sprawa utknęła w martwym punkcie. Od 10 miesięcy nie ruszyła się z miejsca. Teraz – w pierwszą rocznicę tragicznych wydarzeń – pojawiają się jednak nieoczekiwane informacje. Bo okazuje się, że Majtczak mógł zdobyć tzw. złotą wizę w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Jak informują nasi koledzy z Gazety Wyborczej, Sebastian Majtczak, oczekujący na decyzję sądu ekstradycyjnego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, uzyskał status rezydenta. To nie koniec. Nieoficjalne informacje wskazują na to, że mężczyźnie zwrócono również kaucję, którą wpłacił, aby wyjść z aresztu. Jak to możliwe? Prawo ZEA przewiduje możliwość uzyskania statusu rezydenta pod dwoma warunkami. Trzeba przebywać na terenie tego państwa od pół roku. Należy też założyć w emiratach spółkę lub zainwestować w jedną z nieruchomości.
W kontekście złotej wizy powstaje zatem zasadnicze pytanie o skuteczność postępowania ekstradycyjnego. To może się zakończyć fiaskiem. Przez to sprawca tragicznego wypadku na A1 może uniknąć odpowiedzialności. Informacje sprawiły jednak, że w sprawie intensywniej zaczęły działać polskie służby. MSZ wysłało już w tym zakresie pytanie do placówki w ZEA. Ministerstwo cały czas czeka na odpowiedź. I miejmy nadzieję, że ta interwencja przyniesie zamierzony skutek. Bo scenariusz, w którym Majtczak uniknąłby odpowiedzialności za wypadek na A1, jest scenariuszem najgorszym z możliwych. Jest też scenariuszem, w którym coraz mocniej wybijają błędy polskich służb bezpośrednio po wypadku. Tak naprawdę już wtedy kierowca BMW powinien zostać zatrzymany. Nie miałby szansy ucieczki.