W XXI wieku również w Polsce stawiamy na wygodę i zdalne płatności. W ten sposób można załatwić nawet opłaty za jazdę krajowymi autostradami tam, gdzie jest wymagana. Wystarczy, że kierowca podepnie numer rejestracyjny pojazdu i konto bankowe do systemu płatności. W takim przypadku bramka na A1 czy A4 otworzy się automatycznie, a określona suma po prostu zniknie z rachunku kierującego. Proste, szybkie i nie powoduje dużych korków.
Napisałem "prawie", bo do tej pory raz na jakiś czas zdarza się, że do bramek dedykowanych wyłącznie zdalnym płatnościom podjeżdżają pojazdy, które nie są podpięte do systemu. Skutek? Bramka nie otwiera się, kierujący musi wycofywać i przestawiać pojazd pod inną bramkę. W rezultacie osoby, które są zarejestrowane w systemie, nie mogą szybko pojechać dalej. Muszą oczekiwać na możliwość wjazdu na płatną trasę, mimo że nie powinny tego robić. To powoduje niepotrzebne opóźnienia i potęguje poziom drogowej złości i agresji.
Do takiej właśnie sytuacji doszło ostatnio na autostradzie A1. Została ona zarejestrowana przez pokładową kamerę w jednym z aut. Błąd kierowcy czarnej Kii na tyle rozzłościł kierującego, że ten postanowił udostępnić nagranie zespołowi kanału Stop Cham w serwisie YouTube. Trzeba przyznać, że z filmu można wyciągnąć kilka ciekawych wniosków.
Pomyłka? Powiedzmy, że ta jest możliwa, chociaż mało prawdopodobna. Może kierowca Kii nie wiedział, jak działa system płatności AmberGO (choć warto zaznaczyć, że jest stosowany od dobrych kilku lat). Powiem więcej, bramki dedykowane płatności przez kamerę są naprawdę dobrze oznakowane, więc nie tu leży wina.
To jednak dopiero pierwszy z problemów, które wywołał kierowca kii. Później zrobił prawdziwe "kombo". Jego pojazd nie miał numeru rejestracyjnego podpiętego pod system zdalnych płatności. Przekonał się o tym zaraz po wymuszeniu pierwszeństwa na kierowcy nagrywającym to zdarzenie. Wjechał mu przed maskę bez kierunkowskazu. Następnie zmusił go do czekania, aż się wycofa spod bramki, która się oczywiście nie otworzyła. To zatem nie była kwestia zwykłej niewiedzy, a raczej ignorowania praw innych użytkowników tej autostrady.
Trudno też jest uwierzyć, że Kia Ceed pierwszej generacji to pojazd służbowy. Skoro auto jest prywatne, czemu prowadzący nie podpiął go do systemu? To trudno wyjaśnić, ale być może chodzi na przykład o brak konta bankowego.
Łatwiej zrozumieć jednak przyczynę błędu tego kierującego. Pewnie założył, że skoro opłaty na A1 dla samochodów osobowych zostały chwilowo zlikwidowane, nie ma znaczenia, do której bramki podjedzie. A znaczenie mimo wszystko ma. Bo bez podpięcia do systemu płatności AmberGO, nawet darmowy przejazd skończy się zablokowaniem bramki, o czym informuje operator trasy A1. Bez niego bramka na autostradzie się nie się otworzy, o czym przekonał się kierowca kii.
Kamera reaguje tylko na te pojazdy, które trafiły do obsługiwanej przez nią bazy. Bez tego nie rozpozna typu auta i nie może zakwalifikować go do grupy zasługującej na darmowy przejazd. System nie wie, że osobowej Kii on się należy. Proste, ale nie dla każdego. Być może opis tej procedury powinien być bardziej dosłowny. Co o tym sądzicie?