Amerykański stan Kalifornia ma poważny problem z kierowcami przekraczającymi prędkość. Każdego roku zbyt szybka jazda staje się powodem setek wypadków, w których ginie nawet 1000 osób. Władze stanowe chcą reagować. I mają pewien pomysł. Tyle że ten nie dotyczy dróg czy mandatów, a... samochodów.
Pomysł jest prosty. Kalifornia chce zobowiązać producentów samochodów do stosowania w pojazdach alertów o przekroczeniu prędkości. System miałby kontrolować aktualną szybkość jazdy pojazdu i porównywać ją z danymi dotyczącymi lokalnych ograniczeń, pobranymi z nawigacji satelitarnej. W sytuacji, w której samochód przekroczy dopuszczalną prędkość na danej drodze o co najmniej 10 mph (czyli jakieś 16 km/h), samochód co najmniej raz włączy alarm dźwiękowy i wizualny. Pojazd nie będzie jednak ani przyhamowywać, ani odcinać mocy silnika. Nie podejmie żadnej fizycznej interwencji.
Ciekawy pomysł? Tyle że to nie jest jedynie pomysł. Projekt rozporządzenia o oznaczeniu SB 961, które miałoby regulować tę kwestię, leży już na biurku gubernatora Kalifornii – Gavina Newsoma. Ten ma czas na jego podpisanie do 30 września. Przepisy miałyby wejść w życie w 2030 r. Od tego momentu każdy fabrycznie nowy samochód sprzedany na terenie stanu musiałby mieć system alertu o przekroczeniu prędkości. Rozwiązanie dotyczyłoby tylko nowych aut i Kalifornii. Nie dotyczy innych stanów czy pojazdów już eksploatowanych.
Jaki jest cel zastosowania tej technologii? Władze stanowe tłumaczą, że chodzi o zredukowanie poziomu drogowej agresji. Agresji, która wyraża się nie tylko słownie, ale właśnie także poprzez przekraczanie dozwolonej prędkości. Wolniejsza jazda będzie oznaczać mniejszą ilość wypadków i mniejszą ilość ofiar śmiertelnych. Kalifornia chce, aby ich system stał się równie skuteczny, jak wprowadzenie obowiązku stosowania pasów bezpieczeństwa.
W Kalifornii trwa zacięta dyskusja na temat tego rozwiązania. Część polityków uważa je za słuszne, a cześć krytykuje. Uważa bowiem, że nie ma sensu komplikować konstrukcji aut i przerzucać kosztów reformy na kierowców. Na kierowców, bo za nowy system zapłacą oni w cenie pojazdu. Krytycy uważają, że lepszym pomysłem jest większa obecność patroli na drogach i wyższe kary za przekraczanie dopuszczalnej prędkości.
W USA zastosowanie takiego rozwiązania być może stanowi nowość czy innowację. W Europie taki system już jest standardem. Powiem więcej, ma zdecydowanie niższy próg tolerancji. Bo europejska ISA działa od przekroczenia prędkości już o 1 km/h. Nie trzeba jechać za szybko o 16 km/h. Tak, rozwiązanie jest denerwujące. Na razie ciężko jednak mówić o jego skuteczności. Bo stało się absolutnym standardem dopiero 7 lipca 2024 r.