Suzuki odsłania karty. Popularna terenówka może powrócić. Jest nowy plan

Suzuki opracowało plan rozwoju do 2035 roku. Japończycy są w kontrze do pozostałych producentów, których samochody stają się coraz większe i cięższe. Stawiają na auta kompaktowe i zarazem lekkie. Jednym z nich może być dobrze znana i ceniona terenówka - Jimny. Oczywiście nie zabraknie także elektrycznych modeli.

Najbliższe 10 lat będzie dla producentów niezwykle wymagające. W 2035 roku na terenie Unii Europejskiej wchodzi w życie zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych. Koncerny w pocie czoła pracują nad koncepcjami rozwoju, które pozwoliłby im przetrwać ten trudny czas i jednocześnie dostosować do wymagań elektrycznej przyszłości. Wbrew innym przedsiębiorstwom, Suzuki nie rzuciło się od razu do produkcji elektryków, podchodząc do sprawy raczej na chłodno. Zgodnie z przedstawioną strategia wkrótce może się to zmienić, jednak nie radykalnie. Japończycy wydają się wychodzić z założenia, że "nie od razu Hamamatsu zbudowano".

Zobacz wideo

Suzuki informuje o nowej strategii. Doczekamy się nowego Jimny?

Jak informuje "Rzeczpospolita", plany Suzuki zakładają skupienie się na produkcji lekkich i niewielkich modeli. Marka chce, by ich nowe modele "schudły" nawet o 100 kg względem aktualnie oferowanych pojazdów. Czy jest to możliwe dobie elektryfikacji i zaostrzających się norm emisji spalin? Oczywiście. Japończycy planują montować pod maskami niewielkie, za to wydajne silniki. Mowa tutaj m.in. o miękkiej hybrydzie, którą zastosowano w najnowszej odsłonie modelu Swift, opartej o 1,2-litrowego, 3-cylindrowego benzyniaka Z12E. Co więcej, do ich produkcji wykorzystana zostanie odświeżona platforma Heartect, która wiernie służy marce już od 2014 roku.

Wielu fanów Suzuki czytając te słowa, pomyślało o szansie na ponowne wprowadzenie na rynek cenionego modelu Jimny. Mała terenówka musiała zniknąć z Europy ze względu na, a jakże, przekroczenie norm emisji spalin, jakie generowała 1,5 litrowa jednostka. Czy jednak rzeczywiście auto ma szansę powrócić w "klasycznej" formie? Niewykluczone. Warto jednak zaznaczyć, że marka zapowiedziała rozszerzenie gamy o pięć modeli elektrycznych, z czego jeden - jak wynika z opublikowanych grafik - przypomina właśnie Jimny. Może się więc okazać, że auto będzie oferowane w dwóch wersjach napędowych.

Fot. materiały prasowe

Oprócz Jimny (lub Sumuraia), powitamy także trzy elektryczne crossovery (prawdopodobnie następców Vitary i S-Crossa), a także niewielki model w typie modelu Wagon R. Zgodnie z planami, pierwszy z nich ma zadebiutować na rynku już w przyszłym roku. Oczywiście opracowanie zupełnie nowych elektrycznych pojazdów będzie kosztowało markę fortunę. Jak przekazuje Suzuki, mowa o kwocie ok. 32 miliardów euro.

Elektryki od Suzuki. 80 proc. sprzedaży w 2030 roku mają stanowić auta na prąd

Warto dodać, że Suzuki ma ambitne plany dotyczące swoich elektryków. Właśnie te pojazdy do 2030 roku mają odpowiadać za aż 80 proc. sprzedaży. Oczywiście plany planami, a rynek rynkiem. Może się okazać, co jest też wielce prawdopodobne, że to właśnie hybrydy, które zgodnie ze strategią mają mieć 20 proc. udziału w sprzedaży, będą chętniej wybierane od aut bateryjnych.

Co ciekawe, zupełnie odwrotną strategię japońska marka przyjęła w kwestii własnego rynku. W Kraju Kwitnącej Wiśni auta elektryczne mają stanowić jedynie 20 proc. sprzedaży, a hybrydy 80 proc. W przypadku rozwijających się Indii jest jeszcze ciekawiej. W 2030 roku większość wydawanych klientom pojazdów, bo aż 60 proc. będzie spalinowymi pojazdami. Udział hybryd w sprzedaży ma wynieść 25 proc., a elektryków 15 proc.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.