Na autostradzie A2 spotkały się dwa BMW. To nie mogło się skończyć dobrze

Na autostradzie A2 pojawił się drogowy szeryf. Wygodnie siedząc w fotelu swojej BM-ki E39, kierował ruchem. Przy wymierzaniu jednej z kar się jednak pomylił. "Nie opanował potwora z krainy szrotów" i doszło do kolizji.

Sytuacja miała miejsce na autostradzie A2 w okolicach Brwinowa. Na tym fragmencie drogi pojawiło się BMW serii 5 generacji E39. Klasyk, pomyślicie? Z pewnością tak. Ten model nie jest produkowany już od 21 lat. Tyle że jego kierujący postanowił zwrócić na siebie uwagę inaczej, niż poprzez yountimera.

Zobacz wideo Kierowca bmw strzelał z wiatrówki do wiat przystankowych

Kierowca BMW był agresywny. Zajeżdżał drogę kierowcom na A2

Kierujący ciemnym sedanem BMW, według relacji nagrywającego, popełnił szereg wykroczeń. Zachowywał się agresywnie wobec innych uczestników ruchu, zajeżdżał drogę i wyprzedzał prawym pasem. Zachowywał się jak rasowy szeryf. A tacy ludzie kończą na dwa sposoby. Pierwszym jest kontrola drogowa i wysoki mandat. Drugim kolizja i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Wiele wskazuje na to, że kierowca E39 mógł mieć kumulację...

Wykonał manewr przypominający test łosia. Sam okazał się łosiem

Filmik opublikowany na profilu Stop Cham w serwisie YouTube skupia się na kulminacyjnym zachowaniu kierowcy BMW. Blokował lewy pas. Kierowca rejestrujący sytuację postanowił zatem zjechać na pas prawy i porozmawiać z szeryfem przez okno. Prowadzący wymienili się "uprzejmościami". Gwiazdą tych "uprzejmości" miał być jednak kierowca E39. Dodał zatem gazu i chciał dynamicznie zmienić pas na prawy. Tak, aby drastycznie zahamować i tym samym "ukarać" kierowcę rejestrującego zdarzenie. To niestety się nie udało.

 

Kierowca BMW E39 zapomniał o tym, że kieruje samochodem posiadającym napęd na tylne koła, który dodatkowo nie jest naszpikowany systemami trakcyjnymi. Podczas nagłej zmiany pasa ruchu, starą piątkę zarzuciło. Zarzuciło na tyle, że zaczęła myszkować centralnie przed maską nowej czwórki, która z dużą prędkością nadjechała lewym pasem. Seria 5 kręcąc się dookoła własnej osi, uderzyła w bandę. Wiele wskazuje na to, że kierowcy serii 4 udało się uniknąć kolizji. Mocno pomogły mu w tym dobre hamulce.

"Nie opanował potwora z krainy szrotów." Tak jednak być nie powinno

Sytuacja skończyła się szczęśliwie. Głównym skutkiem stały się niepotrzebne nerwy i uszkodzenia samochodu szeryfa. Dlatego z antybohatera tego materiału teraz można się bezkarnie naśmiewać. Szczególnie że komentarze internautów pod materiałem w serwisie YT momentami są naprawdę zabawne. "Nie opanował potwora z krainy szrotów". "Opony to chyba jeszcze fabryczne miał założone". "BMW a prowadzi się jak taczka pełna kamieni". A przytoczyłem tylko trzy przykłady.

Prawda jest jednak taka, że w tej sytuacji nic zabawnego nie było. Tak coraz częściej wygląda nasza drogowa rzeczywistość. A remedium na nią jest jedno. Policjanci zdecydowanie coraz częściej powinni sięgać po art. 86 par. 3 ustawy Kodeks wykroczeń. To zapis, który w razie spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, pozwala na odebranie prawa jazdy. I zagrożeniem tym wcale nie musi być kolizja. Inaczej takich zachowań nie uda się wyplenić z polskich dróg nigdy.

Więcej o: