Karne cła, jakimi Unia Europejska objęła auta elektryczne wyprodukowane w Chinach, są następstwem śledztwa, jakie przeprowadzono na przełomie 2023 i 2024 roku. Wykazało ono, że władze w Pekinie dofinansowywały producentów elektryków, co umożliwiało im oferowanie na europejskim rynku samochodów po znacznie niższej cenie. To rzecz jasna utrudniało markom ze Starego Kontynentu konkurowanie z nimi na równych zasadach, co było też naruszeniem zasad wolnego handlu.
Oczywiście, chiński rząd nie poczuwa się do winy. Zdaniem władz, wszelkie wsparcie udzielane rodzimym producentom pojazdów elektrycznych było stuprocentowo zgodne z zasadami WTO. Co więcej, sprzeciwiają się dodatkowym opłatom celnym nałożonym przez UE - z tego też względu zaskarżyły decyzję Unii do samej organizacji handlu.
Karne cła w wysokości nawet 38 proc., które doliczone są do podstawowej 10-proc. stawki, zdaniem władz w Pekinie są zamachem na wolny handel. Chińskie ministerstwo handlu w oficjalnym oświadczeniu stwierdziło, że "tymczasowe cła nałożone przez Unię Europejską nie mają podstaw faktycznych i prawnych oraz naruszyły zasady WTO". Co więcej, mają one również podważać zasady współpracy w zakresie przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym. "Wzywamy UE do natychmiastowego skorygowania błędnych praktyk i wspólnego utrzymania stabilności współpracy gospodarczej i handlowej między Chinami a UE, a także łańcucha przemysłowego i dostaw pojazdów elektrycznych" - czytamy w dokumencie chińskiego ministerstwa.
Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź ze strony Unii. Rzecznictwo Komisji Europejskiej stwierdziło, że "UE dokładnie analizuje wszystkie szczegóły tego wniosku i zareaguje na wniosek władz chińskich we właściwym czasie zgodnie z procedurami WTO". KE nie ma jednak wątpliwości, że wprowadzone tymczasowo cła nie naruszają zasad Światowej Organizacji Handlu. Rzecz jasna, także i jej przedstawiciele opublikowali oficjalne stanowisko w tej sprawie. Rzecznik WTO Ismaila Dieng stwierdził, że organizacja otrzymała od strony chińskiej oficjalne pismo, jednak więcej informacji udzieli dopiero po rozesłaniu go do państw partycypujących w ramach WTO.
W skardze można dopatrywać się zapowiedzi dalszych kroków, jakie władze chińskie mogą powziąć w konsekwencji wprowadzenia ceł. Warto przypomnieć, że karne stawki zostały wprowadzone jedynie tymczasowo. W ostatecznej już formie, a więc na okres pięciu lat, mają wejść w listopadzie. Do tego czasu Komisja Europejska może się jeszcze z nich wycofać. Jeżeli tego nie zrobi, rząd w Pekinie może wprowadzić odwetowe cła, które obejmą samochody spalinowe produkowane przez producentów z Europy. Warto zaznaczyć, że w przypadku niektórych marek z zachodu ponad 30 proc. ich pojazdów trafia właśnie do Państwa Środka. Możliwe więc, że już wkrótce Unia, jak i Stany Zjednoczone, które niedawno wprowadziły 100-proc. cła na chińskie elektryki, staną w obliczu wojny handlowej z Chinami.