Pijany kierowca uciekał po kolizji z bmw. Nie zauważył ciężarówki

Ciężarówka nie jest dyskretnym pojazdem. Pijany kierowca renault jej jednak nie zauważył. Uderzenie w tył dostawczaka niestety go nie zatrzymało. Kawałek dalej prawie potrącił pieszych na pasach.

Alkohol i prowadzenie pojazdu nie idą w parze. I kara za kierowanie pod wpływem to dopiero pierwszy z dowodów na poparcie tej tezy. Prowadzący z promilami naprawdę nie kontroluje tego, co dzieje się wokoło niego. Dokładnie taki przykład płynie właśnie z samej stolicy.

Zobacz wideo Pościg za pijanym kierowcą. Wydmuchał ponad 3 promile

Pijany uciekał przez Warszawę. Uderzył w ciężarówkę, prawie przejechał pieszych

Kanał Miejski Reporter w serwisie Facebook dotarł do nagrania z niedawnej ucieczki pijanego kierowcy renault scenica. Najpierw spowodował kolizję z pojazdem marki bmw, a później ruszył w szaleńczy rajd. Rajd nie zakończył się dla niego dobrze. Kierujący poruszał się drogą dwupasmową. Jechał pasem prawym. Przed nim jechała ciężarówka. Postanowił ją zatem wyprzedzić. Chciał zjechać na pas lewy. Ten był jednak zajęty. Podwójny gaz opóźnił reakcję kierowcy. Skutek? Za późno zaczął hamować i wjechał w tył ciężarówki.

Na nagraniu wyraźnie widać, że przód renault został poważnie uszkodzony. To jednak kierowcy absolutnie nie przeszkadzało. Gdy lewy pas się zwolnił, zjechał na niego i zaczął znowu uciekać. A ta sytuacja była dopiero wstępem. Bo kawałek dalej kierujący prawie potrącił pieszych na przejściu. Ci musieli uciekać przed maską scenica.

Kierowca miał 2,5 promila alkoholu. A samochód to... taksówka

Policji nie udało się w porę namierzyć pojazdu tworzącego zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Całe szczęście w tym przypadku na wysokości zdania stanęli inni kierowcy. Ci dokonali obywatelskiego zatrzymania pojazdu i pijanego. Doszło do niego na ulicy Króla Maciusia w Warszawie. Funkcjonariusze przybyli na miejsce zbadali zatrzymanego pod kątem trzeźwości. Badanie alkomatem wykazało ponad 2,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Prowadzący odpowie teraz za przestępstwo przed sądem. Grozi mu:

  • utrata pojazdu,
  • od 5 do 30 tys. zł grzywny,
  • zakaz prowadzenia pojazdów przez okres od 3 do 15 lat,
  • kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Konsekwencje dla kierowcy? Za ten czyn im surowsze będą, tym lepiej. Tym bardziej że w tej sprawie bulwersuje nie tylko sam charakter popełnionego przestępstwa i rajdu przez Warszawę. Szokujące jest to, że kierujący prawdopodobnie był taksówkarzem. Na kadrach z początku nagrania wyraźnie widać na dachu renault charakterystyczną "gapę".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.