TIR-owcy nagminnie łamali tam przepisy. Po śmierci maszynisty PKP zamknęło szlaban na stałe

Kierowcy ciężarówek ignorowali przepisy i zasady bezpieczeństwa w podwarszawskim Ołtarzewie tak nagminnie, że sprawą drogi wojewódzkiej nr 718 musiał się osobiście zająć wiceminister infrastruktury. Po tragicznym wypadku została zamknięta do odwołania.

Po tragedii, która wydarzyła się w Ołtarzewie, przejazd kolejowy na drodze łączącej Pruszków z Ożarowem Mazowieckim znalazł się w centrum uwagi. 1 sierpnia 2024 r. zginął Rafał Kamiński, maszynista pociągu Flirt ER75. To pierwszy taki wypadek w 20-letniej historii Kolei Mazowieckich. Wydarzył się, bo kierowca zestawu ciężarowego z materiałami budowlanymi zignorował przepisy. Utknął na przejeździe kolejowym, bo na jezdni za torami nie było miejsca, aby z nich zjechać.

Zobacz wideo Czechy. Od barierki do barierki, prawie uderzając w znak. Tak pijany kierowca tira przewoził palety z cegłami

W tragicznym wypadku na torach w Ołtarzewie zginął maszynista Rafał Kamiński

Wypadek wstrząsnął środowiskiem pracowników kolei. Człowiek, który w nim zginął, był maszynistą z pasji, a ta praca była spełnieniem jego marzeń. Rafała Kamińskiego wspomina Jarosław Osowski z wyborczej.pl. Tragicznym wydarzeniem zainteresował się też wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak, a Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych rozpoczęła badanie jego okoliczności. Niedawno podjęła bezprecedensową decyzję zamknięcia ruchu na drodze 718 "do czasu wprowadzenia przez zarządcę drogi właściwej organizacji ruchu, która zapewni odpowiedni poziom bezpieczeństwa". Co się działo do tej pory w Ołtarzewie?

Droga, która łączy Pruszków z Ożarowem Mazowieckim, znalazła się na trasie prowadzącej do podwarszawskiego centrum hurtowni i magazynów. Większość z nich jest przy ul. Ceramicznej, która stanowi część drogi DW718. Bez przerwy kursują tam zestawy ciężarowe, popularnie nazywane TIR-ami. Na drodze nr 718 przez cały czas panował duży ruch, a w godzinach szczytu zawsze były korki. Poirytowani nimi i spieszący się kierowcy ciężarówek nagminnie zachowywali się tam niebezpiecznie i ignorowali przepisy. Tylko od 1 lipca br. i wyłącznie na feralnym przejeździe kolejowym odnotowano aż 14 przypadków niebezpiecznych zachowań kierowców TIR-ów. Jeden z nich wyłamał szlaban w nocy z 1 na 2 sierpnia, a wielu zatrzymywało się na torach. Dlatego w końcu o północy z 6 na 7 sierpnia spółka PKP Polskie Linie Kolejowe zamknęła przejazd kolejowy na stałe. To oburzyło lokalne władze samorządowe.

Gdyby na ul. Ceramicznej były planowane od lat wiadukty, przejazd stałby się bezpieczny

Burmistrz Ożarowa zaprotestował przeciwko arbitralnemu wyłączeniu z ruchu jednej z głównych tras komunikacyjnych w okolicy. Dla Pawła Kanclerza taka sytuacja jest nie do przyjęcia i działa na szkodę gminy. Zapowiada w tej sprawie interwencje u władz województwa, w Sejmie i w policji. Oczywiście takie rozwiązanie nie jest dobre na stałe, ale pozwoliło szybko zażegnać bezpośrednie niebezpieczeństwo, które grozi wszystkim na tej trasie, niezależnie od tego, czy jadą asfaltem, czy torami.

Bardziej długoterminowym wyjściem ma być inna organizacja ruchu na ul. Ceramicznej. Nad jej zaprojektowaniem i wprowadzeniem w życie pracuje Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich. W okolicy przejazdu pojawią się zakazy skrętu w lewo oraz ograniczenie prędkości do 50 km/h. Tylko czy kierowcy będą respektować te przepisy? Rozwiązaniem na stałe byłoby poprowadzenie samochodowego ruchu wiaduktem wybudowanym nad torami. Plany powstania dwóch wiaduktów (po jednym dla każdego kierunku jazdy) są od 2018 roku, ale póki co udało się tylko uzyskać pozytywną decyzję środowiskową, która została wydana w latach 2022-2023. Od tej pory trwa uzgadnianie dokumentacji projektowej. Gdyby wiadukty istniały, Rafał Kamiński by nie zginął. Póki co, przejazd przez tory kolejowe w Ożarowie na drodze wojewódzkiej nr 718 jest zamknięty, a decyzja o jego ewentualnym uruchomieniu należy do spółki PKP PLK.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.