Jest coraz lepiej, choć głośne zdarzenia mogą na to w ogóle nie wskazywać. Polską w ostatnim czasie wstrząsają spektakularne i przerażające wypadki, którymi żyje cały kraj. Jednak, jeśli na sprawę spojrzymy z daleka i na chłodno, a potem zagłębimy się w policyjne statystyki, to okaże się, że obraliśmy dobry kurs i się go konsekwentnie trzymamy. Dzisiaj obchodzimy Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Postanowiliśmy sprawdzić, jak nasz kraj wypada na tle reszty Europy. Kiedyś był to powód do wstydu i na każdej mapie zaznaczono nas na czarno. Dużo się zmieniło. Dużo też przed nami dalszej pracy, ale mamy powody do zadowolenia.
Do zestawiania ze sobą poszczególnych krajów używa się prostego, ale idealnego do szybkich porównań wskaźnika liczby zgonów na milion mieszkańców rocznie. To właśnie on jest wykorzystywany przez Komisję Europejską w dorocznych raportach, na których się dzisiaj opieramy. Jeszcze całkiem niedawno Polska była jednym z najniebezpieczniejszych krajów Unii i wyraźnie odstawała od zachodu.
Teraz z liczbą około 50 zgonów na milion mieszkańców uciekliśmy z samego dna rankingu. Wciąż znajdujemy się w jego drugiej połowie, ale znacząco zbliżyliśmy się do unijnej średniej, która wynosi 46. W zestawieniu za 2023 r. znaleźliśmy się w tym samym miejscu co Włosi i Słowacy, a także zbliżyliśmy się do Czechów i Francuzów. Nasze drogi są bezpieczniejsze niż te w Portugalii i Grecji.
Kiedyś było nam bliżej do Rumunii i Bułgarii, dwóch najniebezpieczniejszych krajów w zestawieniu Komisji, gdzie wskaźnik wynosi odpowiednio przerażające 81 i 82. Jednak zanim popadniemy w samozachwyt, to pamiętajmy, że w najbezpieczniejszych krajach to lekko ponad 20. Takim wskaźnikiem mogą się pochwalić Norwegowie, Islandczycy, Szwedzi czy Szwajcarzy. Jak to wygląda w Niemczech, do których tak lubimy się porównywać? Tam rocznie w wypadkach samochodowych giną 34 osoby na milion mieszkańców.
Komisja Europejska w swoich statystykach uwzględnia także trzy kraje spoza Wspólnoty. Dlatego niech nie zdziwi was obecność na poniższej liście Szwajcarii, Norwegii i Islandii. Wszystkie te kraje dla większości pozostałych państw w Europie mogą stanowić wzór do naśladowania. Uszeregowaliśmy kraje od najbezpieczniejszego do do najniebezpieczniejszego. Za KE podajemy także zmianę rok do roku. W tym przypadku im więcej na minusie, tym lepiej.
Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) przyznała nawet Polsce nagrodę za konsekwentną poprawę bezpieczeństwa na drogach. Już od wielu lat ETSC co roku publikuje Road Safety Performance Index (można to luźno przetłumaczyć jako wskaźnik bezpieczeństwa na drodze) i Polska jest jednym z prymusów. Oczywiście to dlatego, że schodzimy z bardzo wysokich liczb, ale i tak można się z tego cieszyć. Zostaliśmy wyróżnieni w 2023 r., kiedy ETSC podsumowywało rok 2022 r. Wtedy Polskę odznaczono nagrodą PIN Award 2023.
W tym roku taką nagrodę zgarnęli Finowie (za 2023 r.), ale nasz kraj znowu został pochwalony. Razem z Cyprem, Belgią i Danią zostaliśmy wymienieni jako państwa, które notują najlepszą poprawę. Zresztą spójrzcie na tę mapkę. Miło zobaczyć, że świecimy się tak mocno na zielono. To rzadki widok. Kolory pokazują, jak poprawia się bezpieczeństwo na przestrzeni wielu lat.
Nie możemy zjeżdżać z tej drogi, którą od tylu lat tak konsekwentnie jedziemy. Ba, akurat w tej kwestii jak najbardziej na miejscu jest mocniejsze wciśnięcie gazu. W Polsce jest lepiej, ale wciąż nie jest dobrze. Wskaźnik na poziomie około 50 nie brzmi źle, prawda? Trzeba jednak pamiętać, z jakich liczb się wziął. W 2023 r. na polskich drogach zginęły 1893 osoby. To niewielka poprawa w porównaniu z 2022 r., kiedy było to 1896 osoby.
Widać spowolnienie, bo w ostatnich latach spadki liczyliśmy w znacznie większych liczbach. Lata 2022 i 2023 to jedyne, kiedy liczba ofiar śmiertelnych nie przekroczyła dwóch tysięcy osób. Nie tak dawno temu, bo w 2014 r. było to aż 3202. Poprawę najlepiej ilustruje wykres z policyjnego podsumowania roku 2023 pod tytułem "Wypadki drogowe w Polsce w 2023".
Czy uda się utrzymać ten pozytywny trend? To zależy tylko od nas. Musimy ciągle poprawiać swoje nawyki, wyzbyć się lekceważącego podejścia do przepisów, a także nie oburzać na mandaty, zmiany w przepisach oraz odcinkowe pomiary prędkości. To działa.
I przede wszystkim pamiętać, że nie ma bezpiecznej i szybkiej jazdy. To się nigdy nie łączy. Szybko i na limicie można jeździć tylko po torach. Na drogach publicznych za wszelką cenę powinniśmy niwelować ryzyko i nie stwarzać zagrożenia. Śmiertelne żniwo zbiera właśnie prędkość. Najwięcej wypadków ze skutkiem śmiertelnym, bo 1 464 (84,5 proc.) spowodowali kierujący pojazdami. Najczęstsze przyczyny tych wypadków to:
Mamy jeszcze dużo pracy do zrobienia i nikt nie zrobi jej za nas. Cieszyć może, że do tej pory idzie nam naprawdę dobrze i poprawiamy się tak, że aż jesteśmy nagradzani przez Unię Europejską. Jedziemy dalej. Bezpiecznie i zgodnie z przepisami. Wtedy może "Dzień Bezpiecznego Kierowcy" nie będzie brzmiał w Polsce tak nietypowo...