"Partnerstwo ma na celu wspieranie rozwoju nowych lokalnych gałęzi przemysłu i wysokiej jakości miejsc pracy w całym łańcuchu wartości pojazdów elektrycznych, przy pełnym poszanowaniu wysokich norm środowiskowych i społecznych, przy jednoczesnym uwzględnieniu obaw społeczności lokalnych z zachowaniem pełnej przejrzystości" - czytamy w oficjalnym komunikacie Komisji Europejskiej. Współpraca z Serbią jest szansą dla całej europejskiej branży samochodowej. A to z jednego, bardzo istotnego względu. Ubiegające się o członkostwo w UE państwo ma jedno z największych złóż litu na świecie.
Mieszczące się w Dolinie Jadar złoże litu jest dla Serbii niezwykle cennym aktywem. Eksperci przewidują, że pokryje ono 90 proc. całego europejskiego zapotrzebowania na ten pierwiastek i pozwoli na wyprodukowanie ponad miliona samochodów elektrycznych. Nie trzeba tłumaczyć, że dla branży motoryzacyjnej ze Starego Kontynentu, która aktualnie uzależniona jest od dostaw ze wschodu, takie wieści są niezwykle korzystne.
Kto jednak zajmie się wydobyciem? Wszystko wskazuje na to, że zadania tego podejmie się australijsko-brytyjski koncern Rio Tinto, który niedawno - dzięki decyzji serbskiego Trybunału Konstytucyjnego - uzyskał ponowną zgodę na prowadzenie prac wydobywczych przy złożach. Dla przypomnienia, w 2022 roku rząd cofnął przedsiębiorstwu zezwolenie na działalność po masowych demonstracjach działaczy środowiskowych. Aktywiści stwierdzają, że kopalnia litu w Dolinie Jadar będzie stanowiła "trwałe zagrożenie dla środowiska". Co więcej, nadal prowadzą aktywne działania, by nie dopuścić do otwarcia wydobywczego ośrodka.
Rzecz jasna, przedstawiciele koncernu nie kryją zadowolenia z takiego obrotu spraw. "Rio Tinto z radością przyjęło decyzję sądu, a dyrektor projektu Chad Blewitt stwierdził, że może on stać się aktywem światowej klasy, który będzie można bezpiecznie rozwijać zgodnie ze standardami serbskimi i unijnymi" - podaje francuski AFP. Cytowany przez agencję prasową Blewitt dodał, że nowa inicjatywa może stać się "katalizatorem rozwoju innych gałęzi przemysłu", a także pozwoli stworzyć tysiące nowych miejsc pracy w Serbii. Prawdopodobnie wydobycie na pełną skalę rozpoczęłoby się w 2028 roku.
Rzecz jasna nie tylko Unia czai się na serbski lit. Także Chiny, które są globalnym potentatem w kwestii przetwarzania i obróbki cennego pierwiastka, chcą położyć na nim swoje dłonie. Serbowie zapowiedzieli jednak, że o żadnej współpracy z Państwem Środka nie ma na razie mowy. Prezydent Aleksandar Vučić stwierdził, że Serbia nie ma zamiaru dostarczać "białego złota" ChRL. Jak wspomina Rzeczpospolita, głowa państwa obiecała lojalność wobec Unii, prawdopodobnie po cichu licząc na szybszą akcesję Serbii do Unii. Biorąc pod uwagę szanse, jakie daje złoże (sama jego wartość szacowana jest na 4 mld euro) unijni decydenci mogliby rzeczywiście przychylnie spojrzeć na bałkańskie państwo. Zwłaszcza w momencie odchodzenia od ropy naftowej i szeroko pojętej elektryfikacji.