Nie od dziś wiadomo, że rosyjska armia nie jest najlepiej wyposażona. Teraz mamy jednak na to kolejny dowód. W sieci można znaleźć szereg zdjęć, które obrazują stan ogumienia zamontowanego w pojazdach wojskowych, które Rosjanie wysłani do Ukrainy. I ten jest po prostu dramatyczny. Innego stwierdzenia użyć nie można.
Część rosyjskich ciężarówek ma dosłownie łysy bieżnik. Łysy w oponie, która normalnie powinna mieć kilkucentymetrowe klocki. Inne z kolei są łyse i noszą koliste ślady łat, którymi żołnierze uzupełnili dziury po kulach. Trafiają się nawet pojazdy, które w czasie eksploatacji straciły jedno z kół.
Problem rosyjskich żołnierzy jest o tyle duży, że ciężarówki wojskowe mają ogromne możliwości. Niestety nie brakuje im również wad. Po pierwsze są potwornie ciężkie. Z osprzętem potrafią ważyć kilkanaście ton. Po drugie nie porażają możliwościami w zakresie prędkości. A z łysymi oponami nie nadają się nie tylko do jazdy na asfalcie. Na 200 proc. nie poradzą sobie także w terenie – zarówno po opadach deszczu, jak i zimą. Zerowa trakcja w połączeniu z kilkunastoma tonami wagi oznacza pewne zakopanie się w błocie.
Wojskowa ciężarówka zakopana w błocie stanowi łatwy cel dla ukraińskiego wojska. Trafienie unieruchomionego pojazdu oznacza wyeliminowanie sprzętu i ludzi. Ukraińcy mogą zatem jedynie dopingować dział zaopatrzenia rosyjskiego wojska. Jeżeli będzie pracował jak do tej pory, Rosjanom w końcu zacznie brakować sprzętu na froncie.
Oczywista oczywistość jest taka, że trafienie zakopanej ciężarówki z punktu widzenia rosyjskiej generalicji stanowi większą tragedię na polu sprzętowym. Od czasu Stalina Rosjanie powtarzają bowiem, że u nich ludzi jest mnogo...
Z czego jednak tak właściwie wynikają problemy z brakami ogumienia? To może być kwestia np. dostaw na front. Może Ukraińcy przerwali łańcuch. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że rosyjska gospodarka po prostu nie jest w stanie wyprodukować koniecznej ilości wysokiej jakości ogumienia na potrzeby wojska. Opon brakuje, a te, które się pojawiają, są albo sprzedawane "na lewo" przez wojskowych, albo ścierają się w mgnieniu oka (bo są produkcji chińskiej i nie spełniają standardów). I problem będzie się jedynie nawarstwiał. Szczególnie że ilość używanych pojazdów wojskowych przez Rosjan na Ukrainie jest ogromna.