O zakazie sprzedaży mocnych alkoholi, w tym wódki, na stacjach paliw mówi się już od dłuższego czasu. Jednak po raz pierwszy szefowa resortu jasno zadeklarowała, że od pomysłu nie ma już odwrotu, a sam projekt przepisów jest na ukończeniu. Podczas wywiadu na antenie TVN24, Leszczyna podkreśliła, że stacje benzynowe powinny skupiać się na sprzedaży paliwa, a nie alkoholu. Zakaz sprzedaży alkoholu ma obowiązywać od godziny 22 do godziny 6 rano.
Chciałabym, żebyśmy my wszyscy się cywilizowali, także, jeśli chodzi o spożywanie alkoholu. Dlatego mówię: stacje benzynowe nie są od sprzedawania alkoholu, tylko benzyny. Ale nie mówię, że nie będzie tam alkoholu od razu
- zaznaczyła szefowa resortu zdrowia.
Warto zaznaczyć, że dokładnie taki sam zakaz obowiązuje już na stacjach w Toruniu i to od siedmiu lat. W 2017 roku na terenie miasta wprowadzono zakaz sprzedaży wódki i wina na stacjach benzynowych. Władze miasta wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu argumentowały tak: - Stacje benzynowe są po to, by zatankować samochód, a nie robić zakupy. Na stacji tankujemy tylko paliwo.
Leszczyna wyjaśniła, że projekt ograniczenia sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych jest już na finiszu prac. Jednocześnie zapewniła też, że resort zdrowia nie planuje dalszych kroków w tym zakresie. Minister zapowiedziała za to działania mające na celu ograniczenie dostępu dzieci i młodzieży do papierosów elektronicznych bez nikotyny.
Szefowa resortu zdrowia zwróciła uwagę na konieczność zmniejszenia spożycia alkoholu i papierosów w społeczeństwie. "Każdy minister zdrowia chciałby, żeby obywatele jego państwa pili mniej alkoholu i nie palili papierosów. Uważam, że to jest mój obowiązek robić na początek niewielkie kroki, bardziej edukować, promować zdrowy styl życia. To zaczynamy robić" – powiedziała Leszczyna.
Minister podkreśliła także, że zwiększenie akcyzy na alkohol i papierosy powinno być jednym z kroków w walce z nałogami. "Rozmawiałam z ministrem finansów o tym" - dodała, wskazując, że obniżenie spożycia tych produktów można osiągnąć poprzez zmniejszenie ich dostępności ekonomicznej i miejscowej.
Źródło: TVN24