Warszawa, Bródno i "biały" dzień. Sygnalizacja świetlna przed skrzyżowaniem ul. Matki Teresy z Kalkuty z ul. Rembielińską. Obok pojazdów oczekujących na sygnał zielony nagle przejeżdża czarny Peugeot 508 i skutecznie ścina dwa wysokie maszty sygnalizatorów. I choć trudno w to uwierzyć, w tym zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Nikt, włącznie z kierującym Peugeotem.
Czemu kierowca 508-ki zachował się w taki sposób? Pierwsza myśl z pewnością dotyczy brawury i braku umiejętności. Kierujący przesadził z prędkością, stracił panowanie nad pojazdem i wypadł z drogi. Ewentualnie był pijany. Prawda jest jednak taka, że prowadzący Peugeota... nawet nie wiedział, co się stało. Mężczyzna choruje na cukrzycę. Wiele wskazuje na to, że na chwilę przed zdarzeniem prawdopodobnie zasłabł. Bezwładna noga docisnęła pedał gazu, a zjechanie na przeciwległy pas ruchu i chodnik było całkowitym przypadkiem. Mężczyzna był trzeźwy.
Filmik obrazujący zdarzenie wygląda naprawdę drastycznie. Bezpośrednio po zdarzeniu pomocy kierowcy Peugeota udzielili świadkowie. Szybko na miejscu pojawiły się jednak również dwa zastępy straży pożarnej, dwie załogi policji, ZRM oraz Tramwaje Warszawskie.
W tym punkcie Bródna pojawiły się utrudnienia w ruchu. Kierowcy mieli problem z przejechaniem skrzyżowania, a linie komunikacji miejskiej zostały skierowane na objazd. Za powtórzę to jeszcze raz, całe szczęście nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał. To bardzo dobra informacja. Zawłaszcza, że scenariusz wypadku mógł być zasadniczo inny. Chodnikiem mogli poruszać się przecież ludzie... Ci w zderzeniu z rozpędzonym Peugeotem nie mieliby żadnych szans. Samochód mógł też nie wykonać skrętu. Mógł uderzyć w stojące przed skrzyżowaniem pojazdy. To naprawdę mogło się skończyć tragicznie.
Jak zakończy się ten wypadek dla kierowcy Peugeota? Trzy rzeczy są pewne. Po pierwsze to, że dostanie 1000 zł mandatu i 10 punktów karnych za stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Po drugie z polisy OC dla auta pokryje koszty naprawy infrastruktury drogowej. Po trzecie z własnej kieszeni lub polisy AC będzie musiał naprawić swój pojazd.
Moim zdaniem do tych trzech opcji dołączy jednak kolejna. Policjanci mogą zatrzymać prowadzącemu prawo jazdy i skierować go na powtórne badania lekarskie. Jego stan zdrowia stworzył bowiem realne zagrożenie w ruchu drogowym. Funkcjonariusze powinni mieć pewność, że podobny przypadek nie zdarzy się w przyszłości. A jeżeli stan zdrowia kierowcy Peugeota nie pozwala na bezpieczne prowadzenie, powinien on stracić uprawnienia do kierowania pojazdami.