Stany Zjednoczone to przede wszystkim drogi pozbawione zakrętów. Też tak uważasz? Zatem powinieneś sprawdzić trasie wyścigu do chmur. Na odcinku o długości blisko 20 km pojawia się aż 156 łuków. Co więcej, samochody muszą się wspiąć o jakieś 1440 m na wysokość 4302 m n.p.m.
To właśnie sceneria Pikes Peak International Hill Climb stała się miejscem pobicia nowego rekordu przez Hyundaia Ioniq 5 N. Oczywiście nie takiego zwykłego, a zmodyfikowanego. Co zmieniło się w tym aucie? Na początek moc. Ta wzrosła o 40 koni. Finalnie sięgnęła zatem 680 koni mechanicznych. Poza tym inżynierowie zadbali o efektowny pakiet aerodynamiczny. Na tylnej klapie pojawiło się absurdalnych rozmiarów skrzydło. Niesamowicie prezentuje się także przedni spojler czy przedłużona linia tzw. fartuchów bocznych. Elementem nowe aerodynamiki stało się także specjalne ukształtowanie podłogi auta.
Nowe opony mają 300 mm szerokości. Nowe są także hamulce. Twórcy specjalnego Hyundaia Ioniq 5 N zadbali także o rekuperację, która działa z siłą dochodzącą do 0,6 G oraz obniżenie masy pojazdu aż o 68 kg. Kluczowym elementem prac było także zwiększenie efektywności pracy układu chłodzenia. Chłodzenia baterii oczywiście. Bo przegrzany akumulator oznacza "ukrycie" części mocy silnika przez sterownik.
Prace nad Hyundaiem Ioniq 5 N TA Spec trwały w sumie sześć miesięcy. I gdy samochód ostatecznie pojawił się na testach w Kolorado, pogoda nie była najlepsza. Droga była delikatnie wilgotna, a nad asfaltem pojawiła się mgła. W dzień wyścigu warunki drogowe stały się jednak praktycznie idealne do rozwijania dużych prędkości. Hyundai miał z kolei do dyspozycji kilka przejazdów. I rekord Tesli został prawie pobity już podczas pierwszego z nich. To jednak zespołowi stojącymi za modyfikacją hatchbacka nie wystarczyło.
Ostatecznie Hyundai Ioniq 5 N TA Spec pokonał pętlę Pikes Peak w czasie wynoszącym 9:30.852. To historyczny wynik i to z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że rekord Tesli został pobity o jakieś 25 sek. Tak, 25 sek.! Po drugie dlatego, że o ile Hyundai miał 680 koni, o tyle zmodyfikowana Tesla miała już 1000 koni. Była zatem o 32 proc. mocniejsza. Czemu to zatem Ioniq poradził sobie lepiej? Piętą achillesową Tesli było wcześniej wspomniane chłodzenie. Przegrzewanie się baterii sprawiało, że model tracił moc w czasie przejazdu.