Od 1 lipca kierowcy zapłacą 430 zł za badanie to fakenews. Jaka jest prawda? Odpowiedź ministerstwa

Z rozmowami na temat nowych cen przeglądów jest trochę jak z "Modą na sukces". Rozpoczynamy właśnie 1054 odcinek. Ktoś znowu kreśli przed kierowcami czarny scenariusz. Kierowcy panikują, a ministerstwo musi dementować pomysły, których nie ma.

Stawki za przeglądy techniczne w Polsce nie drgnęły nawet o krok od 2004 r. To oznacza, że pozostają takie same od 20 lat. Kierowcom taka sytuacja pasuje. Diagnostom niestety mniej. Bo oni są przedsiębiorcami. I za te pieniądze muszą utrzymać swoje "biznesy". To już lata temu stało się mocno trudne, a w dobie galopującej inflacji staje się praktycznie niemożliwe.

Zobacz wideo Warsztat okazał się dziuplą pełną części z kradzionych aut

80 proc. inflacji i 500 proc. wzrostu płac. SKP są w trudnej sytuacji

W tej perspektywie zrozumiałe staje się rosnące oburzenie właścicieli SKP. Ci od dłuższego czasu wnioskują o zmiany stawek. Chcą podwyżek i to wyraźnych. Na razie jednak niewiele wskórali. I to pomimo faktu, że zarówno poprzedni, jak i obecny rząd mówił o konieczności zmian. Problem jest jednak taki, że diagności mają mocno wygórowane oczekiwania. Skąd się one wzięły? Powodów jest kilka.

Opłata za badanie w dotychczas obowiązującej wysokości to poważne zagrożenie dla rzetelności wykonywanych badań. Diagności przymykają oczy na wiele usterek, aby tylko klient wrócił do nich po raz kolejny. Tworzą się więc patologie, co nie powinno mieć miejsca. Ostatni apel złożony w MI w drugiej połowie czerwca po raz kolejny przypomina, że od dwudziestu lat inflacja liczona narastająco przekroczyła 80 proc., a wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę wzrosła o ponad pięćset procent – mówi Tomasz Bęben, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).

Ile miałby kosztować przegląd samochodu w 2024 r.?

Przejdźmy jednak do konkretów. Ile zatem powinien kosztować przegląd techniczny samochodu? W zeszłym roku padła kwota na poziomie 515 zł. Dziś doniesienia medialne (konkretnie materiał z serwisu Dziennik.pl) mówią o 430 zł. Co więcej, taka właśnie stawka miałaby zacząć obowiązywać w SKP już 1 lipca 2024 r. 1 lipca, a więc dokładnie za 4 dni. Medialna zapowiedź zelektryzowała kierujących. To oznaczałoby bowiem, że jeszcze w tym tygodniu stawki za przegląd wzrosną o prawie 440 proc. Zbulwersowanie? To mało powiedziane. Tym bardziej że na tym zmiany mogłyby się nie zakończyć.

Pojawiła się też informacja mówiąca o tym, że kolejne wzrosty cen przeglądów byłyby automatyczne. Zostałyby bowiem uzależnione od wysokości minimalnego wynagrodzenia i jego systematycznego wzrostu każdego roku.

Zmiany cen przeglądów już 1 lipca nie są możliwe. Nie ma nawet cienia szansy

W tym punkcie warto jednak zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy. Pierwsza jest taka, że podwyżki pewnie wejdą kiedyś w życie. Konkretnej kwoty na razie jednak nie ma. Suma na poziomie 430 zł została zatem po prostu wyssana z palca. To dziennikarska bujda. Nic więcej. Druga jest taka, że na lipcowy termin podwyżek nie ma absolutnie żadnych szans. W tym przypadku nie występuje nawet cień nadziei. Bo stawki są wyznaczane rozporządzeniem ministra i to na podstawie tego właśnie aktu musiałyby ulec zmianie. A rozporządzenia nie ma w Rządowym Centrum Legislacji. To oznacza, że prace nad nim nawet nie wystartowały. Nie ma zatem szans, aby dokument w ciągu 4 dni wszedł w życie.

Dokładnie takie stanowisko w swoim komunikacie potwierdza Ministerstwo Infrastruktury. Urzędnicy wyraźnie piszą o tym, że "od 1 lipca 2024 r. nie wzrosną opłaty za badania techniczne pojazdów" i dodaje, że "prace legislacyjne nad zmianą tych przepisów nie zostały zainicjowane". MI dementuje także informacje dotyczące automatycznego wzrostu cen przeglądów. Takie komunikaty przedstawiciele rządu nazywają po prostu nieprawdziwymi.

Ktoś puścił zatem dziennikarską kaczkę, kierowcy ją podłapali i wyszła z tego wielka awantura. Po co? Tego nie wiadomo. Zatem choć ceny przeglądów muszą się zmienić, ja apeluję o rozsądek. Bo zmiana będzie z pewnością znacząca (w końcu zostanie dokonana po 20 latach), ale nie drastyczna. Tylko szaleniec podniósłby cenę z dnia na dzień o ponad 400 proc. w 37-milionowym kraju, w którym są 22 mln osób z uprawnieniami do kierowania.

Więcej o: