Odwiedziny rodziny z zagranicy mogą się stać świętem. Szczególnie gdy przyjedzie ona do Polski kamperem. W tym przypadku święto skończyło się jednak kradzieżą pojazdu. Teraz rodzina z Francji nie ma jak wrócić do domu...
W tym materiale mówimy o historii kampera skradzionego w Białołęce. To biały Fiat Ducato w zabudowie McLouis. Pojazd posiada francuskie numery rejestracyjne DQ 375 ZF, a zniknął w nocy z 15 na 16 czerwca z parkingu przy Parku Henrykowskim na warszawskiej Białołęce. Sprawa została zgłoszona policji. Właściciele napisali jednak również do Miejskiego Reportera. Bo być może ktoś dostrzeże lub dostrzegł ten pojazd i teraz pomoże organom ścigania w jego odnalezieniu. Szczególnie że kamper na francuskich numerach rejestracyjnych, który porusza się w nocy przez stolicę, nie jest częstym czy popularnym widokiem.
Kampery z jakiegoś powodu stały się ulubionym łupem złodziei. W Polsce dla przykładu nagminnie kradnie się np. Volkswageny Californie. I trend ten jest widoczny nie tylko w Polsce, ale także np. Niemczech. Statystyki jasno pokazują, że u naszego zachodniego sąsiada ryzyko kradzieży kampera jest aż 5-krotnie większe niż auta osobowego.
I problem jest naprawdę szeroki. Zwłaszcza że kampera jest dużo trudniej zabezpieczyć przed kradzieżą. Złodzieje mogą się bowiem dostać do wnętrza przez drzwi z tworzywa sztucznego zabezpieczone słabym zamkiem. A do tego kampera nie da się np. zaparkować w garażu czy hali podziemnej.
Za rodzinę, której skradli kampera w Białołęce, trzymamy zatem kciuki. Tak, aby policji udało się odzyskać auto i aby pasażerowie mogli wrócić do domu. Przy okazji warto jednak wspomnieć o tym, jak można zabezpieczyć kampera przed kradzieżą. A pomysłów jest kilka. Na forach można znaleźć porady dotyczące tego, aby: