Kierowca nowego sedana Tesli postanowił sprawdzić osiągi swojego elektrycznego auta na fragmencie Południowej Obwodnicy Warszawy, czyli trasie S2 w okolicy Ursynowa. Rozpędził swój samochód do prędkości blisko 200 km/h, próbował spędzać innych kierowców z lewego pasa, mrugając światłami. Kluczył między nimi i wyprzedzał samochody pasami przeznaczonymi do zjazdu z trasy szybkiego ruchu. Krótko mówiąc, robił wszystko, żeby dołączyć do niechlubnej listy celebrytów poszukiwanych przez policję za spowodowanie potwornych wypadków albo kierowców, którzy w wyniku podobnej jazdy teraz leżą na cmentarzach.
Tym razem nic takiego się nie stało, ale profil, który udostępnił to wideo na Instagramie, opatrzył je ciekawym komentarzem. Podobno autor filmu jest jednym z klientów firmy brokerskiej na rynku luksusowych i sportowych samochodów. Poinformował jej właścicieli, że za swoje zachowanie stracił prawo jazdy i przysłał do nich nagranie dokumentujące, jak to zrobił. To trochę dziwne zachowanie, poza tym trudno zweryfikować prawdziwość jego deklaracji. Wpis w sieciach społecznościowych można również uznać za specyficzną reklamę działalności firmy, której właściciel i jego syn wcześniej zasłynęli z rozbicia na publicznych drogach supersportowego mclarena.
Tak czy inaczej, post na Instagramie powtórzony później przez profil brd24.pl na Facebooku wzbudził spore kontrowersje wśród komentujących. Jedni krytykowali piracką jazdę kierowcy Tesli, inni tradycyjnie narzekali na osoby jadące lewym pasem drogi ekspresowej, a jeszcze inni zauważyli, że za podobne wykroczenia nie można odebrać prawa jazdy kierowcy Tesli. Użyli argumentu, że obwodnica nie jest częścią obszaru zabudowanego, bo przy wjeździe stoją znaki D-43 oznaczające jego koniec. Dlatego na razie nie grozi tam odebranie uprawnień za przekroczenie dozwolonej prędkości o 51 km/h i więcej. Nie do końca mieli rację, bo zapomnieli o pewnym szczególe.
Po nowelizacji ustawy o ruchu drogowym policja automatycznie odbiera uprawnienia w kilku przypadkach. Chodzi o przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h, przewożenie zbyt dużej liczby pasażerów, ucieczkę sprawcy wypadku z miejsca zdarzenia, niezatrzymanie się do kontroli drogowej i jazdę po użyciu alkoholu albo w stanie nietrzeźwości. W zależności od rodzaju wykroczenia i tego, czy kierowca popełnił je po raz kolejny (wtedy mamy do czynienia z recydywą), można utracić prawo jazdy na okres od trzech miesięcy nawet do trzech lat. Ale to nie wszystko.
Policja może również zatrzymać prawo jazdy i skierować do sądu wniosek o odebranie uprawnień do prowadzenia pojazdów mechanicznych za przekroczenie dozwolonej liczby punktów karnych. W zależności od stażu chodzi o 20 lub 24 punkty. Dodatkowo można stracić prawo jazdy, jeśli policja uzna, że kierowca swoim zachowaniem spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zgodnie z paragrafem 3 art. 86 ustawy "Prawo o ruchu drogowym" wobec takiej osoby można orzec zakaz prowadzenia pojazdów. Nie wiadomo, czy właśnie z takim przypadkiem miał do czynienia autor opisywanego filmu, ale nie można tego wykluczyć.