Zielony transport w miastach wymaga wyrzeczeń, ale i innowacyjnych pomysłów. Kolejny pojawił się w Warszawie. Bo miasto wcale nie chce budować nowego mostu samodzielnie. Postanowiło "podłączyć" się do budowy nowej przeprawy średnicowej.
Koncepcja nowego mostu powstała w 2019 r. Mostu, który zastąpiłby obecnie eksploatowaną przeprawę. Tą, która w aktualnej formie powstała w latach 60. XX wieku. Plany są jednak dziś rozbudowywane. Bo władze PKP – które miałyby sfinansować budowę – mówią o rozmowach z władzami Warszawy dotyczącymi połączenia przeprawy kolejowej z kładką pieszo-rowerową.
Nowe rozmowy? Nie, raczej powrót do starych. PKP już w 2019 r. rozmawiało z władzami Warszawy na temat budowy kładki pieszo-rowerowej wyznaczonej w ramach nowego mostu średnicowego. Wtedy jednak przedstawiciele stolicy nie byli zainteresowani tematem. Chodziło o koszty. Warszawy nie było stać na budowę fragmentu od przyczółków z wprowadzeniem w układ drogowy.
Dokumentacja projektowa nowej przeprawy została już złożona. Nowy most średnicowy w Warszawie cały czas jest jednak w planach. Cały czas dokumenty można zatem korygować i zmieniać. To sprawiło, że władze Warszawy postanowiły zrewidować swoją opinię. A może raczej na nowo przyjrzeć się możliwościom finansowym i technicznym przyłączenia się do inwestycji.
Zaleta kładki pieszo-rowerowej wyznaczonej w ramach nowego mostu średnicowego jest oczywista. Rowerzyści otrzymaliby płynne połączenie między Śródmieściem, Starym Miastem i Powiślem, a Pragą i okolicami Stadionu Narodowego. Z drugiej strony nadal wyzwaniem jest stworzenie rozbudowanego ciągu rowerowego w rejonie wjazdów i zjazdów z przeprawy. To oznacza potężną skalę inwestycji.
Zarys koncepcji brzmi obiecująco. Samo mówienie o zbadaniu nowych możliwości może oznaczać, że kładka pieszo-rowerowa rzeczywiście powstanie. Kiedy konkretnie byłaby na to szansa? Niestety mieszkańcy stolicy muszą mocno uzbroić się w cierpliwość. Bo właśnie plany przebudowy linii średnicowej w Warszawie i budowy nowego mostu kolejowego odsunęły się w czasie. Władze PKP mówią raczej o latach 30. XXI wieku. To oznacza, że przeprawą można byłoby przejechać na drugą stronę Wisły nie wcześniej niż za dekadę.