Europejscy politycy zaślepieni ekologicznymi przesłankami zapomnieli o dobru własnego przemysłu. Nie słuchając ostrzeżeń ekspertów dotyczących zagrożenia ze strony Chin, przepychali kolejne ustawy, które bezpośrednio narażały na szwank dobro rodzimych producentów. W końcu stało się to, co było nieuniknione - chiński smok nadleciał nad nasz kontynent i dosłownie zatrząsał rynkiem w posadach. Powoli jednak nasi rządzący zdają sobie sprawę ze skutków prowadzonej polityki. Głos w sprawie zabrał niedawno minister przemysłu Włoch Adolfo Urso.
Minister uczestniczący 25 maja w specjalnej konferencji biznesowej w Trydencie wezwał Komisję Europejską do działania w sprawie chińskiej konkurencji. Wprost zaznaczył, że Unia powinna "pójść w ślady USA" i wprowadzić odpowiednie cła. Dla przypomnienia, dwa tygodnie temu prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zaostrzył cło na samochody elektryczne wyprodukowane w Chinach do poziomu 100 proc. Poprzednią stawkę opłat celnych, wynoszącą 25 proc., wprowadził jego poprzednik, Donald Trump.
Jak stwierdza włoski polityk, jeżeli Unia nie podejmie odpowiednich kroków, europejski przemysł motoryzacyjny - który nie jest w stanie konkurować na równych zasadach z Chinami - czeka zagłada. "Stany Zjednoczone stawiają czoła tytanicznemu wyzwaniu ze strony Chin. Pójście w ich ślady jest nieuniknione i należy to zrobić szybko. Potrzebna jest asertywna polityka przemysłowa, oparta na wspólnych zasobach, która chroni europejskie firmy. W przeciwnym razie europejski przemysł zostanie zmieciony z powierzchni ziemi" - stwierdza Adolfo Urso, cytowany przez portal autokult.pl.
Wydaje się, że Komisja Europejska zdaje sobie sprawę z zagrożenia płynącego ze strony Chin. Do tej pory jednak nie podjęła żadnych kroków w kierunku wprowadzenia jakichkolwiek mechanizmów chroniących rodzimy przemysł. Najbardziej znaczący w tym kontekście krok, jaki postawiła, to rozpoczęcia śledztwa dotyczącego dotowania chińskich producentów przez rząd w Pekinie. Na ten moment wszystkie poszlaki wskazują, że to właśnie dzięki m.in. dopłatom ze strony władz marki z Państwa Środka mogą pozwolić sobie na oferowanie pojazdów w zaskakująco niskich cenach, które są praktycznie nieosiągalne dla producentów z Europy. Wyniki śledztwa, które mają być opublikowane już w przyszłym miesiącu, pozwolą wprowadzić odpowiednio wysokie karne cła.
Oczywiście Chinom nie spodoba się wprowadzenie tego typu dodatkowych opłat. Zresztą dość ostro skrytykowały cła, jakie nałożyła na chińskie elektryki administracja Bidena. "Chiny sprzeciwiają się jednostronnemu nakładaniu ceł, które naruszają reguły Światowej Organizacji Handlu. Podejmiemy wszelkie niezbędne działania w celu ochrony naszych praw" – stwierdził Wang Wenbin, rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Niestety, chińscy producenci dobrze przygotowali się na taki scenariusz i wkrótce zaczną budować fabryki w Europie, co pozwoli uniknąć ceł.