Nie dali pospać dłużej. Zamknęli kierowców na parkingu i zatrzymali im auta. Sąd rozstrzygnie o konfiskacie

Belgijskie służby znów wzięły na celownik kierowców. Pierwsza tegoroczna zmasowana kontrola na parkingu w Merelbeke skończyła się wysokimi karami i zatrzymaniem pojazdów. Pora na drugi nalot w mocno obleganym parkingu w okolicach portu w Antwerpii. Kilku kierowców pożegnało się ze swoimi pojazdami i przyczepami.

Ile sił trzeba skupić, by skontrolować jeden parking nieopodal portu w Antwerpii? Dużo? Nie. Bardzo dużo! Belgijskie władze zaangażowały nie tylko policję lokalną, lecz także federalną. Do tego jeszcze specjaliści z obrony cywilnej, wywiadu i opieki społecznej. Swoje zespoły wystawiło kilka belgijskich urzędów: pracy, ubezpieczeń społecznych, nadzoru nad prawami socjalnymi. Dodatkowego wsparcia udzieliły również inspekcje pracy z Bułgarii, Litwy, Polski i Rumunii. Był nawet zespół z dronem do obserwacji parkingu i planowania inspekcji. 

Zobacz wideo KIA EV3. Kompaktowy elektryczny SUV z Korei. Pierwsze spotkanie z samochodem.

Po co taka armia urzędników i policjantów? By wykorzystać okazję i przeprowadzić masową kontrolę warunków pracy zawodowych kierowców. Rano w poniedziałek 20 maja zamknięto parking przy Noorderlaan, na którym ponad 340 ciężarówek zatrzymało się na obowiązkowy odpoczynek. Aż 202 kierowców poddano drobiazgowej kontroli dokumentów oraz pojazdów i tachografów. Okazało się, że większość z nich została ukarana.

Kary, konfiskata i śledztwo

Aż 135 kierujących wpadło na naruszeniu przepisów dotyczących obowiązkowego dłuższego odpoczynku. Policjanci przyznali przy tym, że mimo obecnych przepisów często brakuje odpowiedniej bazy noclegowej, więc kierowcy zmuszeni są do wykorzystania leżanek w pojazdach. Niestety nie wspomnieli jednak o problemie kradzieży ładunku z pojazdów pozostawionych bez nadzoru (stąd kierowcy często wolą pozostać w pojeździe). 

W 70 przypadkach stwierdzono nieprzestrzeganie przepisów o powrocie pojazdu do kraju, w którym znajduje się siedziba przewoźnika (co osiem tygodni). Aż 35 kierowców nie wróciło zaś na czasu do swojego państwa (powrót do domu co cztery tygodnie). Ponadto doszukano się kilku przypadków nielegalnego zatrudnienia oraz naruszenia zasad kabotażu (lokalne przewozy realizowane w innym kraju niż macierzysty). Jak wyglądała kontrola, możesz obejrzeć na poniższym filmie. 

 

Ne obyło się bez mandatów. Łączna kwota nałożonych kar pieniężnych przekroczyła 250 tys. euro (obciąża konto firmy transportowej). Zatrzymano trzy przyczepy/naczepy (na konstrukcjach umieszczono stosowne opieczętowanie) ze względu na zły stan techniczny. Kolejną zatrzymano ze względu na brak odpowiedniej dokumentacji transportowej. A to nie wszystko.

Służby kontrolne skorzystały także z przepisów dotyczących konfiskaty pojazdów. Po zatwierdzeniu wniosku przez prokuratora zabezpieczono pięć ciągników siodłowych (sąd może orzec przepadek pojazdów) rumuńskiej firmy transportowej (okazało się, że przewoźnik z Rumunii wybrał parking na swoją zagraniczną bazę) oraz wszczęto dochodzenie w sprawie kolejnych siedmiu samochodów

Więcej o: