Proekologiczna polityka Unii skupiająca się na jak największej redukcji dwutlenku węgla zbierze w niedalekiej przyszłości kolejne żniwo. Ogłoszono nowo rozporządzenie dotyczące norm emisji CO2 dla pojazdów ciężkich. Jaki będzie skutek uboczny? Z naszych dróg znikną autobusy napędzane silnikami spalinowymi, a więc dobrym i sprawdzonym Dieslem. Ale od początku.
Nowe unijne regulacje jeszcze bardziej dokręcają śrubę w kwestii emisji dwutlenku węgla. Zamiast dotychczasowych 30 proc., do 2030 roku pojazdy te będą musiały emitować o 45 proc. mniej CO2. Dotyczy to wszystkich pojazdów ciężkich, a więc ciężarówek, ciągników siodłowych, czy też autokarów. Oczywiście z biegiem lat normy będą zaostrzane:
Warto zaznaczyć, że dla ciężkich pojazdów ciężarowych, a więc tych o dmc powyżej 16 ton, normy emisji zostały utrzymane - do 2025 roku muszą zostać zredukowane o 15 proc.
"Surowsze normy emisji CO2 pomogą zwiększyć udział pojazdów bezemisyjnych w ogólnej liczbie pojazdów ciężkich w UE, a przy tym lepiej chronić i wzmacniać innowacje w tym sektorze i jego konkurencyjność. Nowe przepisy rozszerzają zakres obecnego rozporządzenia, tak by celom redukcyjnym podlegały niemal wszystkie nowe pojazdy ciężkie, które mają certyfikowaną wartość emisji CO2" - czytamy w unijnym dokumencie. Co kryje się pod terminem "niemal wszystkie"? Z zaostrzonych norm zwolnione są pojazdy wojskowe, straży pożarnej, służb medycznych, organów ścigania, a także wykorzystywane w górnictwie i rolnictwie. Pojazdy specjalistyczne zostaną objęte normami dopiero od 2035 roku.
Warto zaznaczyć, że w przypadku autobusów miejskich normy emisji są nieco inne. Do 2035 roku wszystkie tego typu pojazdy będą musiały być zeroemisyjne. Co więcej, by zwiększyć szansę na powodzenie tego planu, Unia wymaga by do 2030 roku aż 90 proc. floty była bezemisyjna. Politycy są zdania, że technologia jest wystarczająco rozwinięta i z powodzeniem stosowana jest w wielu miastach.
Możemy więc powoli zacząć machać Dieslowi na pożegnanie. Już teraz producenci osobówek odwracają się do niego plecami. Co więcej, w momencie wejścia w życia norm emisji dla pojazdów ciężarowych koncerny będą musiały postawić na napędy elektryczne lub też technologię wodorową. Pierwsza z wymienionych propozycji nie wydaje się jednak najrozsądniejszą opcją...